Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Ana – Roberto Santiago

21 marca 2019

Ana – Roberto Santiago
Przełożyli Joanna Ostrowska , Grzegorz Ostrowski
Wydawnictwo Muza , 2018 ,  990 stron
Literatura  hiszpańska

   Ana to zjawisko!

   Przyczyna i skutek dynamicznych wydarzeń w tym thrillerze  trzymającym w nieustannym napięciu przez prawie tysiąc stron. Zmienna. Cyklotymiczna. Nieobliczalna. Kłębowisko sprzeczności. Córka, wnuczka i pewnie prawnuczka wielopokoleniowego rodu kobiet pięknych, niezależnych, skłonnych do depresji i złości. Ta przedostatnia rujnowała Anie życie osobiste i zawodowe. Łagodząc ją niezobowiązującym seksem, alkoholem, środkami uspakajającymi, antydepresantami, opioidami, balansowała między zespołem abstynencyjnym a byciem na haju. Ta ostatnia, złość, dawała jej siłę do walki ze światem. Była uparta we wszystkim. Niezależnie od tego, czy chodziło o proces dotyczący prania brudnych pieniędzy na światową skalę, w które zamieszane są rządy, czy o przejście o własnych siłach dziesięciu metrów w małym prowincjonalnym sądzie. Zwłaszcza że była w nim ostatni raz w roli adwokata pięć lat temu. Jednak musiała wrócić do zawodu. Jej jedyny krewny – brat Ale, został oskarżony o morderstwo jednego z właścicieli kasyna. Ta zniszczona nałogami czterdziestotrzyletnia kobieta stanęła do walki z gigantem hiszpańskich firm hazardowych reprezentowanym przez jedną z największych kancelarii prawniczych na świecie. Moje skojarzenie – Dawid i Goliat.

   Ana miała inne.

   Po każdym ciosie mentalnym, słownym lub fizycznym myślała o Rockym Balboa i jego walce w ringu. Była jak on. Przyjmowała wszystkie ciosy, specjalizując się w ich przetrzymywaniu, by osiągnąć własny cel. Niełatwo było ją powalić i złamać. Szła w stanie trzeźwienia, delirium lub na prochach popijanych alkoholem cały czas do przodu. Mimo zdrad najbliższych jej ludzi – byłego męża, kochanka, współpracowników, klientki a zarazem szwagierki, a nawet jedynej przyjaciółki. Otoczona ludźmi, praktycznie była sama.   

   Sama przeciwko olbrzymowi.

   Ten absurdalnie nierówny układ sił, zmienność postaw i zachowań ludzi z jej otoczenia, nieprzewidywalność samej Any, która nie ufała nawet sobie, zaskakujące zwroty akcji, nagłość pojawiających się nowych wątków, inteligentna brutalność walki procesowej i scen przemocy fizycznej, tworzyły niekończącą się sinusoidę skrajnych emocji. Nieustannie podsycały ciekawość kolejnych, dramatycznych wydarzeń, nieszablonowych pomysłów na rozwiązanie piętrzących się problemów, ostatecznego rozstrzygnięcia rozprawy sądowej, której logika proceduralna zmuszała do stałej kalkulacji i dedukcji czy kierunków rozwoju gry psychologicznej bez stałych zasad między bohaterami. A mimo to, wierzyłam w Anę. Może sprawiła to jej niezłomność, może siła w słabym ciele, może moc ukryta pod słabością, a może konfesyjna narracja osoby, która łączyła w sobie cechy męskie z kobiecymi, tworząc mieszankę osobowości idealnego przeciwnika w grze, w której stawką ostatecznie okazało się życie.

   A jednak zaskoczyła mnie!

   Nie nazwę tego zdradą. Rozstrzygające zakończenie, łączące wszystkie wątki i łamiące obowiązujący schemat w thrillerach, przyjęłam trochę z rozczarowaniem, a trochę z akceptacją nieszablonowości postępowania głównej bohaterki. Powinnam się była tego po niej spodziewać. To świadomy zabieg autora. Tak naprawdę nie o wynik procesu sądowego chodziło w tej powieści czy o wymierzenie sprawiedliwości rozładowującej napięcie, a o ukazanie negatywnej strony hazardu, który w Hiszpanii można reklamować w mediach.  O jego mętny i brudny obraz niewidoczny dla przeciętnego człowieka, któremu można w tej powieści dobrze się przyjrzeć, zaglądając do legalnych kasyn i nielegalnych szulerni, poznając sposoby łamania prawa i metody stosowania niemoralnych praktyk zadłużania graczy uzależnionych, analizując mechanizm szantażu prowadzącego do samobójstwa oraz wciągania w hazard i zamykania dróg leczenia się z nałogu. Do podporządkowywania wszystkiego i wszystkich jednemu celowi – zmaksymalizować zysk, w którym mają udział wszyscy – kasyno, skarb państwa i region. Każdy z wyjątkiem graczy. Nie ma innej opcji. Autor przekazuje dobitnie bardzo ważną myśl – Kasyna i wszystkie inne firmy z branży gier hazardowych istnieją tylko i wyłącznie dlatego, że na dłuższą metę gracze nie wygrywają. Po prostu.

   Szczęście to złudzenie.

   Jednak nie o zabranie głosu w dyskusji na temat wprowadzenia całkowitego zakazu hazardu chodziło w tej powieści, ale o zakaz jego reklam w mediach oraz wyeliminowanie stosowania praktyk uzależniania od hazardu niezgodnych z prawem i zasadami moralnymi, które w Hiszpanii dotyczą sporego procentu ludności. To dlatego autor przeciwstawił temu zjawisku wyjątkową osobowość – Rocky’ego Bilboa w spódnicy. Nas pozornie ten problem nie powinien dotyczyć, bo mamy w Polsce ustawę o grach hazardowych.

   Pozornie.  

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

   Książkę wpisuję na mój top czytanych w 2018 roku.

Hiszpański zwiastun powieści.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Kryminał sensacja thriller

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *