Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

1945: wojna i pokój – Magdalena Grzebałkowska

21 marca 2019

1945: wojna i pokój – Magdalena Grzebałkowska
Wydawca Agora , 2016 , 413 stron
Seria Biblioteka Gazety Wyborczej
Literatura polska

Nie zaskoczyło mnie to opracowanie w jednym!
W przesłaniu opowieści o roku 1945. Znałam je już z dwóch innych – 1945: między wojną a podległością w opracowaniu Marty Markowskiej oraz Rok Zerowy: historia roku 1945 Iana Burumy. Wiedziałam więc, że to czas totalnego zamętu, niepewności, grozy, samowoli i śmierci, w którym, jak mówi bohater jednej z historii – Ja pani powiem: szczęście w 1945 roku miał ten, kto przeżył tamten rok.
Tak bardzo kruche i bezwartościowe było ówcześnie życie.
Dokładnie to pokazuje ten zbiór reportaży. Wprawdzie użyłam na początku określenia „opracowanie”, bo w historycznym sensie ono nim jest, ale składają się na niego teksty reportażowe powstałe ze śledczego charakteru sposobu zbierania materiałów do nich. Autorka nie tylko zatopiła się w drukowanych źródłach historycznych, których bibliografię znalazłam na końcu książki. Ona je brała ze sobą w trasę i podążała szlakami w nich wytyczonymi przez autorów publikacji lub wspomnień opisujących tamten tragiczny czas, w tamtym okresie.
Namęczyła się okrutnie!
Bo i nazwy miejscowości już nie te, a i ludzie powyjeżdżali lub poumierali. A jak już kogoś znalazła, to nie chciał rozmawiać. Ale kiedy już ten materiał zebrała, to powstały niesamowite historie umieszczone w poszczególnych rozdziałach. Każdy opowiadający chronologicznie od stycznia do grudnia o roku 1945, ale uwypuklający główny temat.

Rozpoczynały się swoistym słupem ogłoszeniowym, na którym autorka poumieszczała wybrane, krótkie informacje z ówczesnej prasy.

Hasłowy sposób opisu wystarczał do ukazania tła społeczno-obyczajowego wprowadzającego w codzienność ludności tamtego okresu. Mnie najbardziej poruszyło ogłoszenie matki, które niestety nie było odosobnionym.

Dopiero po tym swoistym wstępie rozpoczynała się historia opowiadana przez pryzmat wybranej tematyki i losów konkretnych ludzi – szaber, ucieczka niemieckich cywilów, przesiedleńcy z Kresów Wschodnich (unikam pojęcia „repatrianci” używane przez autorkę), dezercja Polaka/Niemca z niemieckiego wojska, zrujnowana Warszawa, sierociniec żydowski, ludzie odbudowujący nową Polskę, Polacy i Niemcy we Wrocławiu, Obóz Pracy w Łambinowicach dla Niemców, polsko-ukraińskie stosunki w Bieszczadach czy tragedia okrętu „Wilhelm Gustloff”, z którym na dno poszło pasażerów między 6,6 a 9,6 tysiąca (na „Titanicu” zginęły 1523 osoby), a o którym wiedza nie jest powszechna nawet współcześnie. Moja wyliczanka brzmi encyklopedycznie w stosunku do tego, jak rozwinęła i pokazała te zagadnienia autorka. Przede wszystkim maksymalnie nasyciła je emocjami. Jeśli był luty, to zamarzałam razem z uciekinierami przeprawiającymi się przez Zalew Wiślany. Jeśli był obóz, to odczuwałam bezsilność więźniów wobec okrucieństwa mszczących się strażników. Jeśli były przesiedlenia, to męczyłam się, widząc, jak trzydzieści tysięcy ludzi biwakuje od sześciu, siedmiu tygodni wzdłuż torów kolejowych, na przestrzeni kilku kilometrów – pod gołym niebem, cierpiąc głód i poniewierkę. Jeśli to była Warszawa, to czułam trupi odór ruin będących gigantycznym cmentarzyskiem poległych w Powstaniu Warszawskim. Nie miało dla mnie znaczenia, czy to była historia Polaka, Niemca, Żyda czy Ukraińca.
Widziałam człowieka-śmiecia!
Barachło – stąd taki tytuł jednego z rozdziałów. Zagubionego w totalnym bezprawiu i samowoli, nierozumiejącego sytuacji politycznej (jedna z bohaterek dowiedziała się o przyczynach jej losu od autorki), ponoszącego okrutne konsekwencje decyzji kilku ludzi u władzy, wykorzenionego, zmuszanego do życia na obcej dla nich ziemi, przeżywającego dramat wyboru tożsamości, tracącego rodziny, znoszącego niesprawiedliwość bezwzględnych i brutalnych czasów, w których przyszło im żyć. Autorka ten efekt uzyskała poprzez umieszczanie osobistych opowieści i wspomnień swoich rozmówców.
Skrajnie dramatycznych.
Każda z tych indywidualnych historii może być osobnym, samoistnym reportażem, ale w zbiorze składają się na całość jednego, ogólnego obrazu roku 1945, w którym wielka polityka jest tylko tłem. Delikatnie naszkicowanym tylko dla zrozumienia kontekstu toczących się wydarzeń lub podania skali zjawiska, o którym jest mowa. Dla wymagających więcej szczegółów historycznych autorka umieściła dokładne kalendarium na końcu książki. Wszystko ilustrowała licznymi zdjęciami, plakatami lub dokumentami.

Książka zdobyła nagrodę publiczności plebiscytu NIKE 2016.
To dobrze, bo, gdybym miała wybierać między laureatką Literackiej Nagrody NIKE 2016 Nakarmić kamień Bronki Nowickiej wybranej przez jury a tą pozycją, usiadłabym i płakała. To sytuacja przypominająca wybór między ulubionymi kolorami, czarnym a białym. Obie pozycje skrajnie inne, odmiennego rodzaju w formie, narracji i przekazie, trafiające do różnych odbiorców, ale obie tak samo potrzebne. Nie umiałabym i na szczęście nie muszę wybierać, która z nich bardziej zasługuje na uwagę czytelników.
Moją zdobyły obie równorzędnie!

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

1945 [Magdalena Grzebałkowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fakty reportaż wywiad

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *