Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Ateusza portret własny – Andrzej Koraszewski

21 marca 2019

Ateusza portret własny – Andrzej Koraszewski
Wydawnictwo Racjonalista.pl , 2010 , 308 stron
Literatura polska

Jestem wierząca.
Dosyć nietypowe wyznanie, ale i książka, która trafiła przed moje oczy, taką się okazała. Zmylił mnie jej tytuł sugerujący starożytne imię. Okazało się, że nic z tych czasów. Ateusz to synonim słowa ateista. Uuuu, zawył we mnie instynkt samozachowawczy, znalazłam się w obozie przeciwnika. I co teraz!? Podważy moją wiarę w istnienia Boga? Wsączy jad zwątpienia? Zareagowałam tak, jak większość ludzi wierzących: lepiej nie zagłębić się na teren wroga, bo jeszcze przeciągnie na swoją stronę! Ale ponieważ mam już za sobą Najwspanialsze widowisko świata Richarda Dawkinsa, które nawet nie drasnęło mojego genu wiary, poszłam za wewnętrznym głosem: chcesz pokonać wroga, poznaj go!

 

 

 

Przyjrzałam się autorowi na tym zdjęciu (faktycznie łagodny i pogodny ateusz jak się określił w pierwszym tytułowym artykule), który obłaskawił mnie jednym zdaniem: Ta książka jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak mój ateizm rzutuje na mój światopogląd. Jest dialogiem i zaproszeniem do dialogu.
Zaczęłam wiec powoli wręcz studiować poszczególne artykuły, węsząc nieufnie ewentualne pułapki, w których mój przewodnik poprowadził mnie przez świat widziany oczami ateisty. Zaczął od podstaw tłumacząc czym jest ateizm i ateista, obalił najczęściej spotykane uprzedzenia i mity, pokazał swój pryzmat patrzenia na politykę, gospodarkę, oświatę, religię, swój stosunek do demokracji i instytucji państwa, postawę wobec antysemityzmu i problemu islamu w świecie. Czytałam z rosnącym zaciekawieniem, nie czując absolutnie żadnego nacisku, forsowania poglądów na siłę czy wręcz agresywnych ataków na moje poglądy, cały czas prowadząc z autorem wewnętrzny dialog, nie zgadzając się lub przyznając mu rację połowiczną. Nigdy nie miałam takiego pióropusza w książce z papierowych znaczników. Nawet książka Richarda Dawkinsa miała ich tylko kilka.

 

 

 

Ale co najciekawsze, doczytawszy ostatni artykuł, ze zdziwieniem i zaskoczeniem odkryłam, że w dużej ( a może nawet w ogromnej) części tych poglądów zgadzałam się z autorem. Nie, nie! Nie stałam się ateistką, ale zrozumiałam jedno: nigdy wiara i ateizm nie będą posiadać wspólnego punktu styczności. To niemożliwe! A drugie, i chyba najważniejsze, że istnieje płaszczyzna, na której te dwa światopoglądy mogą obok siebie pokojowo współistnieć dla dobra kraju, świata i nas samych.
Tą płaszczyzną jest racjonalizm.
Zdrowy rozsądek, logiczne myślenie, rozum – narzędzia i umiejętności dostępne zarówno wierzącemu jak i ateiście. Pytanie tylko w jakim stopniu człowiek chce z tego korzystać? Nie potrzebuję argumentów autora z historii naszego państwa czy socjologii, żeby stwierdzić, że stopień ich wykorzystania był i jest niski. Wystarczy, że się rozejrzę dookoła siebie, tu i teraz. Jeśli pomyślę samodzielnie i nie zgodzę się na rządy Dyrektora Ojca Tadeusza Rydzyka, nie poprę poglądów prałata Henryka Jankowskiego, nie pochwalę postępowania arcybiskupa Juliusza Paetza, potępię antysemityzm. Czy to ateizm? Nie, to racjonalizm, bo można być wierzącym racjonalistą. Ba! Byłam nim cały czas, tyle że tego tak nie nazywałam.
No i teraz mi wstyd, że rzuciłam się na tę książkę z taką agresją i butą. Zupełnie niepotrzebnie. Tolerancja, współistnienie, dialog na płaszczyźnie racjonalizmu – to jej przesłanie.
Więcej niebezpieczeństw dostrzegam we własnym obozie. Jeszcze trochę, a wyginiemy śmiercią naturalną, wyeliminowani niechęcią do samodzielnego myślenia, oddając jego stery pseudoautorytetom.
Nie potrzeba do tego żadnego ateisty.

 

Większość artykułów zawartych w książce można przeczytać w portalu

Racjonalista.

 

Książkę otrzymałam od portalu Czytadełko.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Popularnonaukowe

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *