Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Poluj, bo upolują ciebie – Chips Hardy

15 maja 2020

   Maks bardzo dobrze znał swój niewielki kraj.

   Mieszkał w Dębowym Lesie w zatoczce Ryczącej Drogi przecinającej las, po której pędziły kaszlące pudła. Środek jego terytorium porośnięty łopianem wyznaczała puszka na zgniłe resztki ludzkiego jedzenia. Jego licznych mieszkańców obowiązywała jedna reguła – Wypatrzyć, zabić, zjeść i uciec. Dlatego Maks lubił uczyć się, jak przetrwać. W końcu był wprawdzie młodym, ale dojrzałym gronostajem zawsze gotowym zabijać – przetrwać do polowania, przeżyć sam moment łowów i zachować energię do następnej walki. Potrafił jednym okiem szukać ofiary, drugim zaś wypatrywać tych, którzy sami mieli na niego ochotę. Wszystkim przechodzącym, przepełzającym, przeskakującym i przelatującym przyglądał się pod kątem ofiary lub napastnika. Nie było wśród nich przyjaciół. Zaufanie w tej okolicy zawsze kończyło się paskudnie, czyli makabrycznie krwawo. Dlatego z podejrzliwością i ogromną ostrożnością obserwował wronich braci Briana i Raya zawsze zwiastujących przemoc i ukrytą zapowiedź nagłej śmierci. Borsuka Dona, który w sztuce zabijania był klasą dla siebie. Kreta Kevina, dla którego dżdżownice były światłem jego życia. Sowę Catherinę, cichą i mroczną zabójczynie, której ślady pazurów Maks nosił na grzbiecie, więc zwłaszcza ją. Kosa Franka, którego bardzo lubił za humor i promyk ciepła wnoszony do brutalnego świata, ale tylko wtedy, gdy nie był głodny.

   I wiele, wiele innych lisów, jeży, zajęcy, os, kotów, nornic… i ludzi.

   Większość z nich należała do Bandy Krwiożerców, ale Maks z borsukiem Donem stanowili w niej elitę. Obaj nie zabijali, żeby jeść. Zabijanie leżało głębiej w ich naturze. Jedli, żeby zabijać. Może dlatego Maks nie zastanawiał się nad pięknem świata wokół siebie, bo przerwy w polowaniu poświęcał na regenerację sił do dalszych łowów.

   Świat Maksa to przepięknie i celnie oddana metafora świata ludzkiego.

    Autor poprzez humanizacje zwierząt oddał reguły i zasady rządzące ludźmi i rzeczywistością, w której żyli. Podzielił je na grupy i pokolenia wiecznych balangowiczów, romantyków, naiwniaków, wykluczonych, mięsożerców czy wegetarian, ustawiając na szczeblach hierarchii drabiny społecznej i w „łańcuchu pokarmowym” wzajemnych zależności, wzdłuż którego kroczyła śmierć psychiczna lub zawodowa i lała się krew wzajemnego pożerania na stanowiskach pełnionych ról społecznych. Poszczególni bohaterowie reprezentowali różnorodność postaw ludzkich, a zachowania – człowiecze priorytety, którymi kierowali się w życiu. W tym trafnie oddanym świecie zachodziły różne procesy społeczne i światopoglądowe, ale wszystkie sprowadzały się do jednego, nadrzędnego, górującego nad pozostałymi – nieustającego cyklu życia. Osa Waldo lubiąca trochę filozofować ujęła jego powtarzalność w ten sposób – Wychodzisz z jajka jako larwa. Później ni stąd, ni zowąd jesteś osą. A potem nagle już cię nie ma…Niektórzy, jak Maks, w tym pędzie ku śmierci nie zdążą nawet zauważyć urody życia i świata, bo zastanawianie się nad tym i logiką jego funkcjonowania nie daje jedzenia, czyli nie przynosi zysków. A jednak urok przemijania dla uważnych został przez autora cudownie oddany nie tylko w treści podzielonej na rozdziały zatytułowane nazwami miesięcy, ale również pokazany w opisach charakterystycznych zjawisk przyrodniczych zachodzących we florze i faunie. Feeria barw i zapachów była równie silna, co woń krwi i odór rozkładu. Odczuwałam tę dychotomię życia i śmierci, ich swoisty taniec w urodzie i okrucieństwie, zwłaszcza w kontrastowych zestawieniach świata zwierzęcego z ludzkim. To w tych momentach wyraźnie widziałam wypaczone zasady ludzkiego społeczeństwa, które w porównaniu z prawami natury okazywały się o wiele bardziej brutalne, nieuzasadnione i nielogiczne. Zabijanie dla samego zabijania. Niszczenie dla samej przyjemności niszczenia. Pożeranie innych dla samej przyjemności pożerania.

   Można śmiało zaliczyć człowieka do elity Bandy Krwiożerców.

   Może dlatego Maks jeszcze żył. Może dlatego człowiek niepodzielnie króluje w świecie zwierząt. Pozostaje tylko pytanie – kosztem czego i co traci?

    Jednak po co tracić czas na szukanie w tym logiki, którą jeszcze nikt się nie najadł?

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Na wyklejce książki umieszczono przepiękne rysunki Oskara Grillo.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść filozoficzna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *