Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Wstaje świt – wyb. i oprac. Aleksandra Janiszewska

21 marca 2019

Wstaje świt: dzienniki młodych z pierwszych lat powojennych – wybór i opacowanie Aleksandra Janiszewska
Wydawnictwo Ośrodek Karta , 2017 , 320 stron
Literatura polska
 

   Kolejna, odmienna perspektywa spojrzenia na przełom wojny i pokoju.

   Wiem, jak wyglądał ten niebezpieczny, niestabilny i chaotyczny czas po II wojnie światowej z punktu widzenia świata opisany przez Nicholasa Besta w Pięciu dniach, które wstrząsnęły światem i Iana Buruma w Roku zerowym. Wiem, jak przebiegał według Polaków zrelacjonowany w publikacji Rok 1945. Między wojną a podległością. To opracowanie opowiada o nieprzewidywalnym czasie przełomu z perspektywy młodych i bardzo młodych Polek i Polaków. Jest ono pokłosiem konkursu ogłoszonego przez Ośrodek Karta pod nazwą Czas Peerelu. Jak przeczytałam w nocie od wydawcy – Wśród nich znalazły się również cenne dzienniki. Pięć z siedmiu tekstów, będących podstawą zamieszczonych w książce wyborów, zostało przysłanych właśnie na ten konkurs. Każdy z nich obejmuje czas tuż przed oficjalnym końcem wojny i zaraz po nim czyli lata 1945-1948. Najmłodszy autor miał w tym czasie 15 lat, a najstarszy 25. Pochodzili z różnych rodzin (inteligenckich i chłopskich), środowisk (miasto i wieś), o różnych tradycjach (akowskich i socjalistycznych), o odmiennych światopoglądach (wierzący i ateiści) oraz o różnorodnym bagażu doświadczeń wojennych (aktywnych w walczącym podziemiu i biernych). Ciekawym było przyglądać się ich widzeniu odbudowywania Polski, oczekiwaniom wobec ustroju i przyszłości państwa i chęci udziału w tworzeniu nowej rzeczywistości do życia.

   Przede wszystkim ich życia.

   Wiele różniło młodych w tym podejściu tak, jak różniły ich warunki  rodzinne, w których zostali wychowani. Przede wszystkim światopogląd wyniesiony z domu, który nie pokrywał się z powoli krystalizującą się sytuacją polityczną odbudowywanego kraju. Ich zmagania z ułożeniem go sobie we własnym sumieniu z tym, co chcieliby robić, z tym co mogli zrobić, było bardzo ciekawe i jednocześnie smutne dla mnie – człowieka współczesnego, świadomego nadchodzącej epoki stalinizmu. Ich pozytywne nastawienie, próby protestu lub dopasowania się do sytuacji, znalezienia stron dodatnich w nadchodzącym rozczarowaniu, szukanie racjonalnego wytłumaczenia absurdalnej polityki władz, mogłam przypisać jedynie optymizmowi przynależnemu młodości. Ich wybory, decyzje i zachowania podejmowane pod wpływem impulsu i zwyczajnej chęci zaszalenia weryfikowało z czasem samo życie.

    Ale póki co, mieli młodość!

   Co ciekawe, bardzo dobrze zdawali sobie sprawę z tego atutu. Piętnastoletnia Krystyna Kisielewska pisała entuzjastycznie – Jestem młoda i chcę się cieszyć, że świeci słońce i pada deszcz, że gołębie siadają na moim balkonie. Chcę chodzić ze swoim chłopakiem na spacer pod rękę i wierzyć, że jutro będzie jeszcze piękniejsze. Chcę być zwykłą dziewczyną jak wszystkie dziewczyny w Polsce, jak wszystkie dziewczyny na świecie… Dwudziestojednoletnia Maria Świercz w sierpniu 1946 roku zanotowała – Czuję, że wstępuje we mnie nowa energia i moc, że z całą siłą młodości i potęgą uczucia, z wiarą w słoneczną przyszłość, z siłą i pogodą na twarzy będę kroczyła przez życie i znosiła jego trudy i bóle. A dwudziestopięcioletnia Felicja Szuster-Blicharska odnotowała – Piszę z entuzjazmem człowieka pragnącego pracy twórczej , obdarzonego ambicją, niewyładowaną energią. Będę mogła bez zahamowań wewnętrznych oddać się jakiejkolwiek aktywności, parta do tego naturalnym dążeniem młodości i życia. Podkreślanie młodości było charakterystyczne dla tych osób. Świadomość zakończenia koszmaru niemocy i odzyskanie wolności dających możliwość nauki była bardzo silna. We wszystkich dziennikach stałym elementem był ogromny głód wiedzy i nieodparta chęć nauki, by móc budować, stwarzać, dawać z siebie innym.

   Być pożytecznym.

   I byli. Wiem to z krótkich biogramów umieszczonych na początku i końcu każdego zapisu.

Ten pierwszy informował o przeszłości autora do czasu zapisków, a drugi pozwalał zajrzeć w przyszłość weryfikującą plany. Czasami uzupełnione o fotografię autora z tamtego okresu.

   Nie mogłam oprzeć się porównaniu z moim nastoletnim czasem.

   Byli bardziej dojrzali w poglądach. Bardziej świadomi swojego wyjątkowego położenia i czasu, który stał się ich udziałem, ale i zmarnowanych lat. Wyraźniej wiedzieli, co chcą robić w życiu i po co. Na pewno sprawiły to lata wojny, po których Felicja Szuster-Blicharska obiecywała sobie – Zapomnę o kłamstwie, o masce nieszczerej uprzejmości i nakładanej sobie przez tyle lat, o stałej, zaciętej walce o zachowanie swego wnętrza, swojej indywidualności narodowej, swego spokoju sumienia. Będę mogła oceniać fakty i ludzi bez stałego lęku, iż kryje się pod tym wszystkim  jedno zgniłe oblicze nazi propagandy. Ku mojemu zaskoczeniu okrucieństwa przeszłości nie stępiły w nich empatii, która uwidoczniała się w sytuacjach rozliczeń, zemsty i sadystycznych zachowań innych ludzi wobec Niemców i kolaborantów.

   Wiem, że nie mogę generalizować, opierając się na tych siedmiu świadectwach, bo nie każdy z młodego pokolenia powojennego spełnił swoje marzenia, ukończył szkołę, pełnił ważne funkcje na odpowiedzialnych stanowiskach tak, jak autorzy dzienników. Wspomnę chociażby o zupełnie odmiennych, smutnych losach Ludwiki Zachariasiewicz opisanych w Randce z wrogiem. Jednak te systematyczne zapiski na pewno oddały nastrój tamtych niespokojnych czasów i to, co jest niezmienne bez względu na czas i położenie geograficzne – miłość.

   Jest ona również w tych dziennikach!

   Pierwsze zauroczenia, zaloty, flirty, narzeczeństwa, wahania miedzy sercem a rozumem, rozczarowania, potrzeby emocjonalne i seksualne oraz miłość prowadząca do małżeństwa – są niezmienne. To miłość w chaosie zmienności i niepewności każe Felicji  po udanym wieczorze odnotować – Plwam na cały chaos obecnego świata, na jego więzy i ciasne ramy, na jego bezkrwiste słowa, współspłodzone czyny, jego kłamstwa i komplikacje. To miłość i młodość ich niosła do „wielkich czynów”, pomagając w trudnych wyborach.

   Otrzeźwienie miało przyjść z czasem i z wiekiem.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Wstaje świt [Opracowanie zbiorowe]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *