Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Uległa i posłuszna – Shirlee Busbee

21 marca 2019

Uległa i posłuszna: powieść historyczna – Shirlee Busbee
Przełożyła Barbara Cendrowska-Werner
Wydawnictwo Bellona , 2012 , 374 strony
Literatura amerykańska

Rok 1795 był pamiętnym dla ówcześnie siedemnastoletniej Isabel, jak i dla jej, o dziewięć lat starszego, opiekuna prawnego Marcusa, który nie miał pojęcia o sprawowaniu opieki nad rozpieszczoną, upartą, irytującą, temperamentną i trudną do okiełznania nastolatką, nad którą pieczę powierzył, wbrew jego woli, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Najpierw tragiczna śmierć rodziców dziewczyny, a potem jego ojca, po którym w spadku odziedziczył nie tylko majątek i piękny, rodzinny dwór Sherbrook, ale i kuratelę nad córką jego wcześniej zmarłego przyjaciela, ojca Isabel. Nieuniknione i stałe kłótnie, targi i spory zakończyły się, na złość Marcusowi, ucieczką Isabel w małżeństwo z Hugh, synem właściciela sąsiedniej posiadłości i szybkim wyjazdem z rodzinnej Anglii do egzotycznych Indii.
Już na tym etapie prologu do dalszych losów skonfliktowanej pary bohaterów wiedziałam, że między nimi, w nienawistnych spojrzeniach, pod grubą warstwą niechęci i złości, tliło się nieśmiałe uczucie sympatii i cień pożądania. Zapowiedź czegoś większego. Ale Isabel była niedoświadczoną nastolatką, żeby to zauważyć i nazwać, a Marcus zbyt odpowiedzialnym, statecznym, poważnym mężczyzną, by nadużyć swojej władzy opiekuna i przekroczyć granice norm prawnych i moralnych.
Młodość chmurna i durna porwała ich oboje w nieodpowiednim kierunku, by powrócić bardziej dojrzałą po trzech latach rozłąki i kolejnych siedmiu skutecznego unikania własnego towarzystwa i wyraźnie ukierunkowaną na siebie przez jedno, nieprzemyślane, impulsywne zdanie wypowiedziane przez Marcusa.
Od tego momentu zostałam porwana w wir przygody, bo owdowiała Isabel przywiozła z Indii nie tylko syna oraz tajemnicę przeszłości skrywaną nawet przed najbliższymi, ale i tropiącego ją szantażystę, znającego jej niebezpieczny sekret. Los stworzył parze cudowne warunki do rozkwitnięcia głęboko skrywanego za parawanem dumy, wzajemnego uczucia. Nic bardziej nie mogło ich połączyć niż wspólne, niebezpieczne przeżycia, wzajemne ratowanie się z pułapek i opresji oraz odkrywanie w skrajnych sytuacjach nowych, nieznanych w sobie cech i… uczuć. A wszystko to bez chwili oddechu na zastanowienie się, bo wzrastające tempo akcji dyktowała rosnąca liczba kolejno odkrywanych tajemnic, za którymi stały następne, mnożąca się ilość niebezpieczeństw w najbardziej nieodpowiednim czasie i z najmniej spodziewanej strony i wreszcie pojawienie się wątku szpiegowskiego i ostatecznie trupa, zamieniających na ostatnich stronach ten przygodowy romans historyczny w sensację i kryminał.
I wszystko byłoby idealne, gdyby nie jedna rzecz, która zamiast napięcia erotycznego, jakie z założenia budują sceny romantyczne, tutaj obdarzała mnie humorem.
Uśmiechałam się, kiedy po pięknie zbudowanym nastroju bliskości, serce Marcusa zaczynało skakać niczym potrącona żaba, a pocałunek na ustach Isabel składał, rozkoszując się ich miękkością z coraz większą oskomą. No, dobrze – pomyślałam – być może tłumaczka chciała osiemnastowiecznemu językowi przydać trochę patyny, ale ta oskoma w dalszych zmaganiach miłosnych była ograniczana z kolei przez szlachetną myśl, że nie dogodzi sobie jak borsuk w rui, bo nie jest knurem w rui, ale godnym zaufania mężczyzną, szanującym kobietę swoich westchnień. Co nie zmieniało faktu, że władało nim prymitywne pragnienie, by unieść spódnice skrywające Isabel i chędożyć ją, chędożyć…
I jak tu się nie chichrać, poznając prawdziwe myśli mężczyzny podczas miłosnych zbliżeń, a co gorsza wierzyć jego gładkim słowom, skoro u Marcusa za fasadą spokoju i uprzejmości, którą pokazywał światu, kryje się wiele więcej emocji, rozterek i myśli? Zwłaszcza takich myśli. Niekoniecznie szlachetnych, romantycznych i wynikających z wyższych pobudek. Czyżby autorka przestrzegała kobiety, by nie pytały mężczyzn o czym myślą, gdy świeci księżyc, palą się świece, a wino i mrok osłabia moc zasad?
Ten widoczny dystans autorki do własnych bohaterów, nie zmienił faktu, że bawiłam się z nimi dobrze, od czasu do czasu chichocząc.

 

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

 

Na tylnej okładce przeczytałam, że niedługo ukażą się dwie kolejne powieści autorki – Waleczna i krucha, a już w sierpniu Przebiegła i niewinna.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Romans

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *