Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Strażnik Podłego Miasta – Daniel Polansky

21 marca 2019

Strażnik Podłego Miasta – Daniel Polansky
Przełożył Jarosław Włodarczyk
Wydawnictwo Bukowy Las , 2013 , 427 stron
Trylogia , tom 1
Literatura amerykańska

W Podłym Mieście faktycznie wszystko było podłe – brzydkie dzielnice, wypaczona moralność, zdeformowani fizycznie oraz psychicznie mieszkańcy i ich życie w nim. Wynaturzony świat dystopii po Wielkiej Wojnie i epidemii zarazy, które zdziesiątkowały ludzką populację, odbudowywał się bardzo powoli. Patronat nad bezpieczeństwem miasta i kraju Trzynastu Ziem roztaczał Żuraw. Najzręczniejszy mag, filantrop i opiekun mieszkający w Orlim Gnieździe. W wieży symbolizującej, że pozostała jakaś część świata nieskalana przez smród i szczyny. Jedyne miejsce, którego ludność nie starała się doprowadzić do ruiny. Poza nim spokoju i względnego porządku prawnego w mieście pilnowali, trochę już mnie kochani przez mieszkańców, strażnicy i agenci Korony. Przedstawiciele Królowej i Patriarchy zwani złośliwie zmarzlakami, chłodnymi, bałwanami lub szarymi diabłami. Ci pierwsi byli od pospolitej roboty. Tych drugich wzywano do poważniejszych spraw niż utopiony w kałuży pijak lub zadźgany w zaułku ćpun. W mieście, gdzie o wpływy walczyły gangi, młodociane rzezimieszki wypatrywały ostrym jak sztylety wzrokiem nieroztropnych kupców i arystokratów, sterane prostytutki z porannej zmiany bez entuzjazmu kusiły przechodniów, w licznych knajpach można było kupić każdy narkotyk, pod murami stali alfonsi i skrytobójcy czekający na zlecenie, a niepokalane dziecko można było kupić od handlarza niewolników za pięćset ohr, agentów Korony wzywano tylko do wyjątkowych spraw. Tym razem był to trup małej dziewczynki. Pierwszego i, niestety, nie ostatniego zamordowanego dziecka w tym podłym mieście, które nie wpisywało się w schemat zwykłego morderstwa. Odkryto bowiem na nich ślady, a raczej specyficzny zapach i skutki działania magii.
Czarnej magii.
Zakazanej przez władze i przed którą bronił ludność Żuraw. Pierwszym, który to odkrył, był Opiekun. Główny bohater powieści. Były agent Korony, a obecnie handlarz narkotyków, ćpun i gruba ryba wśród przestępców, ale nadal z instynktem i umiejętnościami najlepszego agenta, jakim kiedyś był. Jego były przełożony nie zapomniał o tym, każąc wybierać mu między oskarżeniem go o dokonanie zabójstwa a podjęciem się wykrycia faktycznego sprawcy. Stawką w grze okazało się jego życie.
Autor wpisując intrygę kryminalną i dochodzenie detektywistyczne w świat fantastyki, w którym główny bohater nie boi się zabić, kiedy uważa to za konieczne, działa w oparciu o metody nielegalne i niezgodne z zasadami, mając za sobą jednocześnie prawne poparcie Korony, stworzył brutalny, odpychający, bezwzględny świat przestępców, który jednocześnie poprzez swoją brzydotę uczynił intrygującym i pociągającym w swojej nieprzewidywalności.
Jedyną pewną wartością było zło i jeśli wydawało mi się, że jest inaczej, to tylko mi się tak wydawało do pierwszej zdrady przyjaciela, do kolejnego zawodu w toczącej się sprawie, do uczucia miłości zamieniającego się w nienawiść, a przyjaźń we wrogość. Optymizm gaszony przez rozwój wypadków zupełnie jak w realnym życiu, nieustanna walka dobra ze złem, w której wygrywało najczęściej to ostatnie, czynił z tej powieści, pomimo występującej w niej magii, bardzo realną i bolesną rzeczywistość. Miasto pozostało prawdziwie podłe do końca. Ropiejący wrzód w całej swojej rozciągłości – jak zauważył Opiekun. Nawet zakończenie nie pozostawiło mi cienia nadziei na optymizm, że w następnych częściach trylogii, będzie lepiej i piękniej.
I bardzo dobrze! I bardzo mnie to cieszy!
Bo właśnie tak turpistycznie odmalowany świat przyciągał moją uwagę jak magnes. Kusił, by do niego zaglądać wraz z naćpanym Opiekunem, który był lepszym zabójcą niż detektywem. Krążyć po śmierdzących rynsztokiem uliczkach, zaglądać do domów płatnej rozkoszy, siadać przy barze z ludźmi o twarzach masochistów i od czasu do czasu wejść na cuchnące zgnilizną moralną salony arystokratów, znudzonych błękitnokrwistych, którzy chcieli zamienić część odziedziczonego bogactwa na wywołaną za pomocą alchemii szczęśliwość.
Podłe miasto, podła rzeczywistość z jeszcze bardziej podłymi jego mieszkańcami, w którym przeżyłam cudownie podłe chwile.
Przyjemnie gorzka odtrutka na słitaśne powieści.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

Strażnik Podłego Miasta [Daniel Polansky]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Są chętni do wejścia w to, tak zarekomendowane w tym zwiastunie trylogii, miasto?

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fantastyka

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *