Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Sprawczynie – Kathrin Kompisch

21 marca 2019

Sprawczynie – Kathrin Kompisch
Przełożyli Sławomir Kupisz , Natalia Badiyan-Siekierzycka
Wydawnictwo Prószyński i S-ka , 2012 , 412 stron
Literatura niemiecka

Kobiety wybrały Hitlera – to stwierdzenie niemieckiego historyka Joachima Festa, przytoczone w pierwszym rozdziale tej książki, dość długo było odrzucane przez niemieckie społeczeństwo oraz naukowców i badaczy historii III Rzeszy. Po wojnie zwyciężały stereotypy lansujące niemiecką kobietę jako całkowicie niezdolną do agresji, poddaną mężczyźnie i uzależnioną od struktury patriarchatu zarówno w sferze osobistej, jak i zawodowej, która była przede wszystkim panią domu, żoną i matką. Oficjalnie obowiązywał pogląd Trzech K – Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół). Zbrodniarki wojenne klasyfikowano jako wyjątek potwierdzający regułę. Odosobnione, psychopatyczne przypadki, które tylko podkreślały żeńskie ofiary ideologii narodowosocjalistycznej oraz bojowniczki ruchu oporu. Pozostałe kobiety były młode, naiwne, nieświadome, zwabione i sterowane przez mężczyzn z SS. Takie podejście pozwoliło tysiącom kobiet uniknąć kary lub otrzymać ją łagodną, nieadekwatną do popełnionych czynów przeciwko ludzkości, współudział lub sprawstwo, tłumacząc się bezwolną rolą trybiku w maszynie wymyślonej i stworzonej przez mężczyzn. Co więcej, odnoszące sukcesy zawodowe , których kariery rozpoczęły się w czasach nazizmu, zostały uznane za reprezentantki kobiecego sprzeciwu wobec rzekomego ucisku w III Rzeszy i były stylizowane na rzekome bojowniczki ruchu oporu. To tylko dzięki więźniarkom z Ravensbrück, ofiarom eksperymentów medycznych prowadzonych przez lekarkę Hertę Oberheuser (z zasądzonych 20 lat pozbawienia wolności za zbrodnie wojenne, odbyła tylko 5) pozbawiono ją praw do wykonywania zawodu, a i to dopiero w 1960 roku. Takie przypadki były, niestety, normą. Niewielu z nich dosięgła taka kara, jak Jenny-Wandę Barkmann (wrażliwych przestrzegam przed drastycznością zdjęć), nadzorczynię w kobiecej części obozu w Stutthofie.
Autorka postanowiła udowodnić, że odosobniony pogląd Joachima Festa powinien być punktem wyjścia do zrozumienia całościowego obrazu zjawiska nazizmu w III Rzeszy. Zrobiła to bardzo dokładnie, szczegółowo, wręcz drobiazgowo, analizując wszystkie płaszczyzny (życie społeczne, polityka, gospodarka, prawo, opieka socjalna i medyczna) funkcjonowania państwa niemieckiego w latach 1933-1945. Umiejscowiła kobietę niemiecką w kontekście sojuszniczki w wysiłku wojennym, policjantki i urzędniczki administracji państwowej, opiekunki narodowej, pielęgniarki i lekarki w systemie opieki społecznej i służbie zdrowia, nadzorczyni w obozach koncentracyjnych i żon esesmanów, członkiń stowarzyszeń i partii nazistowskich, pokazując wszystkie środowiska kobiece, uwzględniając przy tym ich wiek, by wizerunkowi biernej ofiary przeciwstawić postawę czynnej sprawczyni, obecnej na różnych szczeblach nazistowskiego aparatu terroru. Kobiety świadomej i z własnej woli utrzymującej w ruchu machinę hitlerowskiego, nazistowskiego reżimu. Przyznaje przy tym, że jest to ciemniejsza strona historii niemieckiego społeczeństwa, do tej pory przemilczana, ale niezbędna, bo uzupełniająca obraz istoty ideologii nazizmu. I muszę przyznać jej rację, bo takie naświetlenie problemu, pomogło mi zrozumieć okrucieństwo Niemców wobec innych narodów.
Swoje rozważania rozpoczęła od historycznego rysu, pokazującego błędne rozumienie roli kobiety w III Rzeszy oraz od wyjaśnienia tytułowego pojęcia „sprawczynie”, którym objęła sympatyczki, świadkinie, kolaborantki, współsprawczynie, osoby świadomie czerpiące korzyści z pogwałcenia praw innych, jednostki charakteryzujące się bierną i obojętną postawą oraz donosicielki, by następnie przejść do analizy ich zachowań, postaw i działania. Każdy rozdział ilustrowała konkretnymi życiorysami kobiet, które osiągały wysokie szczeble w swojej karierze zawodowej, w strukturach społecznych lub partyjnych. Jednocześnie dowodząc, że na każdym etapie swojej działalności, kobiety posiadały świadomość charakteru wiodącej ideologii państwa, czynnie uczestniczyły w jej realizacji, mimo że w każdej chwili miały możliwość przeciwstawienia się, rezygnacji, oporu chociażby biernego, odmowy, sabotażu, bez poważniejszych konsekwencji prawnych ze strony aparatu władzy państwowej. Przytacza na to dowody takiego postępowania i losów jego bohaterek. Podaje przy tym konkretne dokumenty, zarządzenia, sięga do obszernych i bardzo dokładnych statystyk, a bibliografię tych źródeł umieszcza na końcu książki.
W kontekście tej publikacji, Lektor Bernharda Schlinka nabiera zupełnie innego wymiaru, odwrotnego do tego, który chciał uzyskać autor, opierając się na przesłaniach, które autorka tej książki skutecznie obalała, jedno po drugim. To przykład książki-manipulatorki, która emocjami może wpłynąć na osąd czytelnika i przesłonić prawdziwy obraz historii. Nie uległam mu, mimo że nie byłam wtedy świadoma prawdy obnażonej przez Kathrin Kompisch. Nie jestem w tym podejściu wyjątkowa. To tylko świadczy o zachowaniu zdrowego rozsądku, w przeciwieństwie do zindoktrynowanego umysłu niemieckiego społeczeństwa po wojnie, które nie dopuszczało myśli o niemieckiej kobiecie-agresorce. Nie mieli z tym problemu jednak Rosjanie napotykający podczas marszu na Berlin ośrodki eutanazji na terenie Niemiec. Wykonywali wyroki śmierci na sprawczyniach natychmiast.
Ale to, co mnie przeraziło najbardziej to fakt nie tyle eksterminacji innych narodów (bo ten był mi dobrze znany), ale oddanie kobiet w bezpośrednie lub pośrednie, czynne lub bierne mordowanie własnych rodaków poprzez wprowadzanie polityki rasowej (Lebensborn), idei eugeniki w polityce zdrowotnej, programu eutanazji (100 tysięcy ofiar) i systemu obozów koncentracyjnych dla jednostek aspołecznych, niepełnowartościowych i wrogich społeczeństwu, cudzoziemców, wrogich politycznie, przestępców, narkomanów, homoseksualistów, świadków Jehowy, prostytutek, włóczęgów, inwalidów ruchowych i upośledzonych umysłowo. Zawężenie nazistowskiej polityki do czystych rasowo i genetycznie sprawiło, że nie było rodziny, której by ona nie dotknęła w jakiś sposób, a mimo to przytłaczająca większość Niemców respektowała postanowienia rządu, poddając się jego zadaniom i sumiennie realizując jego zarządzenia. W tym kontekście ludobójstwo na innych narodach jest tylko konsekwentnie szerzej stosowaną polityką państwa narodowosocjalistycznego, którego idee powstały na długo przed wybuchem II wojny światowej, a których czynnymi i świadomymi realizatorkami były również kobiety. Od akuszerki zgłaszającej urodzenie kalekiego dziecka, donosicielki na sąsiadkę utrzymująca kontakty z nieczystym rasowo lub genetycznie mężczyzną, poprzez pracownicę biurową sporządzającą raport o masowych egzekucjach w Polsce, telegrafistkę obsługującą dalekopisy ślące wstrząsające informacje o sytuacji w Europie Wschodniej, aż do lekarek uczestniczących w doświadczeniach medycznych na ludziach czy pielęgniarki wstrzykującej dziecku zastrzyk z fenolem.
Wszystkie wiedziały czym jest nazizm i jakie są jego cele, a o ich oddaniu świadczą powojenne publikacje ich autorstwa broniące tej idei tak, jak Friederike Wieking. Była referentka Biura Policji Kryminalnej Rzeszy, która w 1958 roku wydała książkę broniącą instytucji obozów koncentracyjnych dla nieletnich, widząc w nich skuteczny ośrodek wychowawczy dla trudnej młodzieży.
Czyste szaleństwo i skutek unikania odpowiedzialności.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Popularnonaukowe

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *