Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Russendisko: opowiadania – Vladimir Kaminer

21 marca 2019

Russendisko: opowiadania – Vladimir Kaminer
Przełożyli N. Klimenyuk , I. Kivel
Wydawnictwo Novoe Literaturnoe Obozrenie , 2004 , 178 stron
Literatura niemiecka

Latem 1990 roku po Moskwie rozeszły się plotki: Honecker przyjmuje Żydów!
Tak rozpoczyna swoje wspomnienia autor. Niemcy, w ramach rekompensaty za uczynione krzywdy Izraelowi, postanowili przyjąć do siebie Rosjan żydowskiego pochodzenia. Wszyscy o tym wiedzieli oprócz samego Ericha Honeckera – zauważył z rozbawieniem autor. Niemniej tak zaczęła się piąta fala emigracji Rosjan do Niemiec. Początkowo do NRD, a po upadku Muru Berlińskiego, do Berlina i dalej.
Wśród nich znalazł się autor tych 54 opowiadań.
Wprawdzie w podtytule tak określił ten zbiorek – opowiadania, ale dla mnie to przede wszystkim opowieści i retrospekcje pełne anegdot młodego Rosjanina-emigranta, który przyjechał do Niemiec, nie wiedząc tak naprawdę, dlaczego i po co. Zdał sobie z tego sprawę po jakimś czasie, kiedy wystąpił o przyznanie obywatelstwa i w ankiecie musiał wpisać powód przybycia. Ostatecznie napisał – z ciekawości. Po prostu zobaczyć, jak tu jest. Może dlatego te króciutkie, na dwie góra pięć stron, wspomnienia były pełne humoru i młodzieńczej beztroski dwudziestotrzyletniego ich narratora i jednocześnie autora. Wszystkie zdarzenia i zderzenia w nowym kraju przydarzające się jemu i jego znajomym oraz znajomym znajomych, a także całkiem obcym imigrantom i Niemcom, absurdy wynikające z różnic kulturowych, próby zaaklimatyzowania się w nowych warunkach i dostosowania się do odmiennych wymagań, emanowały energią, optymizmem i radością. Problemy były przejściowe, a trudy życia na obczyźnie nie takie straszne. Zwłaszcza po wódce. Jego dobrą i pozytywną stroną była wielokulturowość społeczeństwa berlińskiego, które autor, niczym w soczewce, skupił w swojej antologii. Przenikanie się narodowości, jej wymieszanie i życie w Berlinie razem z Niemcami ukazał jako jedną, wielką, wesołą dyskotekę o tytułowej nazwie Russendisko. To rzeczywiste miejsce w Berlinie, do którego przychodzili wszyscy mieszkańcy stolicy, a zwłaszcza Rosjanie, by zabawić się i spotkać z rodakami. Russendisko była najweselszą dyskoteką w mieście organizowaną przez autora. Stąd łaciński alfabet tytułu, jako nazwy własnej, zamiast cyrylicy.
Wszyscy chcieli po prostu żyć.
Autor zgromadził bogaty materiał wzięty prosto z życia, by móc swoje spostrzeżenia wykorzystać literacko. Spisał je po niemiecku, a w Rosji musiały być przetłumaczone na język rodzimy. Dziwnie to brzmi, ale tak, jak pogmatwane jest życie pisarza-emigranta (Rosjanin piszący po niemiecku i zaliczany do pisarzy niemieckich), tak skomplikowane są losy jego książek.
Ta pozycja wydana w Niemczech w 2000 roku, a w Rosji w 2004, to właściwie obraz początku ciekawego nurtu multi kulti w Niemczech promowanego przez tamtejszą lewicę. Może dlatego za humorem kryje się poprawność polityczna. Jednak rodacy autora nie docenili tego w pełni, zarzucając jej tu i ówdzie niedopowiedzenia. Jeden z rosyjskich blogerów – igorgag, mimo że niektóre opowiadania podobały mu się, wręcz napisał w ostatnim zdaniu wpisu Wladmir Kaminer Russendisko, że główną jej zaletą jest niewielka objętość.
Ja, nie-Rosjanka, odebrałam ją zupełnie inaczej.
Przede wszystkim jako nostalgiczne wspomnienia emigranta i dobrych czasów nurtu multi-kulti, który kilkanaście lat później, w obecnym 2017 roku, przeżywa kryzys w obliczu emigracji zalewającej Europę i łączonego z nią terroryzmu. Mam wrażenie, że skończył się czas „zabawnych” opowieści o emigrantach takich, jak w My, zdes’ emigranty Manueli Gretkowskiej czy w Życiu seksualnym muzułmanina w Paryżu Leїli Marouane. Nadchodzi czas nowych opowieści migracyjnych, które właśnie są spisywane. Jestem ich bardzo ciekawa, ale i obawiam się ich.
Myślę, że nie będzie się z czego śmiać.

Zdania pisane kursywą są tłumaczonymi przez mnie cytatami pochodzącymi z książki.

Książka on-line

 

 Na podstawie książki powstał film, który nie stracił na humorze.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *