Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Pozostał gniew – Dominik Rutkowski

21 marca 2019

Pozostał gniew: dramatyczna epicka opowieść o powojennych Ziemiach Odzyskanych – Dominik Rutkowski
Wydawnictwo Bellona , 2013 , 304 stron
Literatura polska

Jaki piękny film mógłby powstać na bazie tej powieści!
W taki to sobie sposób wzdychałam, co jakąś scenę, czytając tę książkę. Rozpocząłby się od intro, które zrobiłabym ze sceny końcowej zatrzymanej niczym na zdjęciu ze wszystkimi bohaterami tej opowieści w najdramatyczniejszym jej momencie. Dałabym możliwość widzowi wyrażenia swojej pierwszej, spontanicznej oceny osób zatrzymanych w kadrze i ich postawy, by potem zaskoczyć go i zmusić do konfrontacji z oceną po obejrzeniu całości filmu. Założę się, że zdecydowana większość ujrzałaby, może nawet z zaskoczeniem, zakres swojej tendencji do powielania utartych opinii i uprzedzeń, do dzielenia świata na biały i czarny, do oceniania historii anonimowej bez brania pod uwagę całej palety szarości, którą tworzy jednostka.
Człowiek.
To właśnie o subiektywizm historii i o tę szarość spróbował powalczyć autor tej powieści o czasach powojennych na polskim Pomorzu. W trakcie i tuż po przejściu wojsk radzieckich w drodze na Berlin. Autor zastosował jednak inną metodę niż moja na zmuszenie czytelnika do przyjrzenia się własnemu systemowi oceny historii. Najpierw, powolutku, naprzemiennie, zapoznawał z losami głównych bohaterów tej opowieści. Historii niby fikcyjnej, ale w dużej mierze opartej na niepublikowanych pamiętnikach jego dziadka. Stąd przewrotna informacja umieszczona na początku, tuż za stroną tytułową – Dlatego jakiekolwiek podobieństwo historii zawartych w tej książce do autentycznych wypadków, jak też zbieżność nazwisk i charakterów powieści z rzeczywistymi postaciami nie są dziełem przypadku. Myślę, że tych „wypadków” i „charakterów” znalazłoby się bardzo dużo. Zwłaszcza, że ich spektrum obejmowało typowych przedstawicieli najważniejszych grup społecznych uczestniczących czynnie lub biernie w drugiej wojnie światowej – dorośli i dzieci, mężczyźni i kobiety, żołnierze, cywile i jeńcy, patrioci i zdrajcy, podwładni i przełożeni. Zaplątani na własne życzenie, przez przypadek lub przymusowo, w miażdżącą machinę wojny. Fizycznie, psychicznie i moralnie.
Był wiec Julek. Polak z Wileńszczyzny wracający z niemieckich robót do Polski, której już nie było, by w drodze powrotnej zostać tłumaczem rosyjskiego komendanta stacjonującego w pomorskim miasteczku.
Był i Mirek. Hiwis. Ukrainiec walczący u boku Niemców o niepodległość własnego kraju.
Był Iwan. Rosjanin z inteligenckiej rodziny spod Irkucka, który zaciągnął się do wojska pchnięty ideałami służby ojczyźnie. Wzór pozytywnego postępowania dla zdemoralizowanych współtowarzyszy broni wyznających zasadę – Żyj dniem; jutra jeszcze nie ma, a wczoraj już minęło. Żołnierza, którego zrównał z pozostałymi ten kontrowersyjny pomnik.
Była Alina. Polka wracająca z niemieckich robót do rodzinnego Płocka.
I wreszcie Rysio. Trzynastolatek, któremu zdolność myślenia i mowy odebrał walący się dom w trakcie powstania warszawskiego.
Krążyłam miedzy tymi ludźmi z krwi i kości, z powoli odkrywaną przeszłością, poznając ich losy teraźniejsze i drogi, które miały się skrzyżować w pomorskim miasteczku. Wsłuchując się z uwagą w ich wewnętrzne myśli i wspomnienia sprzed wojny lub w momencie jej wybuchu, a potem w trakcie jej trwania. W smutne retrospekcje wyróżnione w tekście kursywą, ukazujące wojnę z różnych perspektyw i przez odmienny pryzmat pochodzenia i doświadczenia. Ludzi z różnych stron frontu, ale jednakowo zagubionych – fizycznie, mentalnie czy moralnie. Próbujących na swój sposób przeżyć, przetrwać i wrócić do domu.
Ujść z tej pożogi z życiem, często kosztem sumienia.
Finał spotkania wszystkich bohaterów w pomorskim miasteczku nie zaskoczył mnie dramatyzmem. A był ogromny. Wiedziałam, że tak miała skończyć się ta historia. Taka musiała być, by nie pełniła tylko roli odtwórczej tamtych czasów. Nie była powieleniem autentycznych wspomnień. Ich podróbką, imitacją. Powieści o wojnie opisywanej przez pokolenie, które jej nie przeżyło, by tego uniknąć, muszą spełniać dodatkowe zadanie. Być trochę dydaktyczne dla współczesnego człowieka – jakkolwiek nieprzyjemnie by to zabrzmiało. Ukazać złożoność postaw bohaterów z obu stron frontu, nadać faktom historycznym twarz konkretnych ludzi i ożywić martwe fotografie, nadając im indywidualny, osobisty, człowieczy wymiar. By zadać kłam czasom pośpiechu i generalizacji, które wówczas nie były sprawiedliwe, bo takie być nie mogły, dzieląc i wrzucając wszystkich do jednego worka, do wspólnej, często anonimowej mogiły. Współczesne powieści o wojnie mają czas na zebranie materiałów, na przyjrzenie się szczegółom, na zastanowienie się, na analizę i na szeroką perspektywę historyczną, której brakowało bezpośrednim świadkom, by dać współczesnemu czytelnikowi szansę na własną ocenę zrywającą z generalizacją i uprzedzeniami.
I właśnie taka jest ta opowieść!
Ale to, co w niej najwartościowsze, to wiarygodność. Efekt trudny do uzyskania (bo można popaść w patos!) przez człowieka, który wojnę zna tylko z opowieści lub źródeł tekstowych. Trzeba być niezwykle uważnym obserwatorem i wnikliwym badaczem o analitycznym umyśle, z dużą dozą otwartości na prawdę historyczną, z talentem do ożywiania przeszłości i przede wszystkim empatią, by móc przekazać wraz z tekstem emocje. I dokładnie autor wszystkie te cechy posiada. Dzięki temu zafundował mi rozdwojenie emocjonalne. Z jednej strony podziwiałam kunszt warsztatu pisarskiego, który widziałam w artyzmie opisów z dbałością o szczegóły, wywołujący we mnie zachwyt nad nim, a z drugiej strony te same opisy wprawiały mnie w smutek, bezsilność, przerażenie (scena Rysia z psami…) i obrzydzenie. Widziałam wojnę, jej przejawy i skutki odtworzone z naturalistyczną dokładnością, z twarzą konkretnego człowieka, balansując emocjonalnie między zachwytem nad stylem i siłą przekazu powieści a bólem sprawianym mi przez jej treść.
Piękna forma i smutna fabuła. Jakiego przymiotnika mam użyć, by zmieścić w nim razem tak skrajne i odmienne pojęciowo słowa!? Bardzo rzadko zdarza mi się taka sytuacja, że brakuje mi określeń.
I konsekwentnie powzdycham sobie ostatni raz – jaki piękny film mógłby powstać na bazie tej powieści!

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

Pozostał gniew [Dominik Rutkowski]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść historyczna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *