Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Olanda – Rafał Wojasiński

21 marca 2019

Olanda – Rafał Wojasiński
Wydawnictwo Nisza , 2018 , 120 stron
Seria Opowiadaj Dalej…
Literatura  polska

   Nowa odsłona Starej.

   Jednak bardziej precyzyjna. Bardziej rozbudowana, boleśniejsza i dotkliwsza. Z bardziej świadomym swego istnienia/nieistnienia bohaterem. Na swój sposób spełnionym, szczęśliwym i pełnym radości życia. Jego kościołem, katedrą, grobowcem, placem, pałacem i ławeczką przed domem była „Olanda”. Sklep z piciem i ciepłym jedzeniem, w którym dla narratora Marka, tytułującym się samozwańczo hrabią, był końcem drogi. Dalej nie było żadnej, ani bożej, ani ludzkiej, ani kosmicznej, ani ziemskiej, ani drogi powołania, miłości, prawdy i przeznaczenia. Tutaj znajdywał każdą. Tutaj był jego środek ciężkości, sens, szczęście i publika w osobie Oli nazywanej także Olandą. Tutaj mógł wypowiedzieć, nazwać, opisać, sprecyzować, porównać to, co zaobserwował wokół siebie i usłyszał od starej wdowy, skazanych na siebie Michała i Stefana, Eli zmagającej się ze śmiercią córki, Waldka ze Świerszczem w głowie, Dziada Kaliny, Władka z obumarłym noworodkiem w walizce, Andrzeja z byle jakim losem, grabarza Stanisława. Od wszystkich tych bohaterów kolejnych opowiadań, którzy nie dostali z życia nic z tych wspaniałych rzeczy, jakie dostają ludzie, którzy znają sens, Boga, którzy cenią miłość zdrowych do zdrowych i młodych do młodych, którzy wierzą, że mają zasady, moralność, którzy twierdzą, że potrafią rozpoznać zło i dobro, którzy przed telewizorem wzruszają się ofiarami urzędników zagłady. Słowami prostymi, ale pełnymi kontrastowych porównań i skrajnych zestawień, w których mężczyzna po piwie czuję się jak pierwszy człowiek po jabłku. Często prowadzącymi do groteski i absurdu, w których brak nogi u bohatera pomaga lepiej mu widzieć. Słowami celowo nieukładanymi precyzyjnie, by nie mogły być tylko rozumiane, bo życie znaczy więcej niż opowiedzenie życia. Stąd jego ględzenie, marudzenie, bełkotanie i świntuszenie niosące ze sobą emocje.

   Przekazywane wnioski i myśli nie były optymistyczne.

   Każde odwiedziny, każda odsłona osobistej, wypracowanej prawdy w kolejnym rozdziale coraz bardziej pogrążała słuchaczy w pesymizmie, niedoli, bezsensie i niesprawiedliwości losu, i najważniejsze, w obnażaniu fałszu obranej drogi. Narrator skutecznie rozbijał szklaną bańkę uporczywego, zdesperowanego trwania w nieświadomości. Składał parasol chroniący przed jego trudną do przyjęcia  wersją egzystencji. Sprowadzał do dołu kloacznego i do szamba życia, dosłownie i w przenośni, by odbiorcę uczynić świadkiem istnienia po istnieniu. By poczuł zapach (nie odór!) jego ekskrementów powstałych z miłości do życia, przetrwania, zwycięstwa, apetytu, popędu i przemocy. A wszystko to po to, by w ten brutalny sposób zmienić świadomość odbiorcy. Dotychczasowy sposób patrzenia na życie i świat. Pojmowania ich. Metod budowania lub dostosowywania się do nich. Tworzenia filozofii usprawiedliwiającej ostateczny wytwór.

   Zdeformowane człowieczeństwo.

   Skomplikowane na własne życzenie poprzez gadanie o istnieniu. Usprawiedliwiane kulturą, moralnością, sztuką, polityką, religią. Wynaturzone pod wpływem chęci okiełznania i posiadania życia. Ogłupione przez filozofię próbującą nadać mu sztuczny sens. Złagodzone obroną przed lękiem przed śmiercią. Ostatecznie wskazującą na głupotę, która dotychczas była widziana w osobach niedostosowanych do życia społecznego. W tych, którzy myśleli wbrew innym, a często również wbrew sobie. We wszystkich bohaterach opowieści, którzy zachowali odmienne, ale pierwotne pojmowanie istnienia i jego sensu. Z nieodłącznymi cechami – przemijania, poddania się, pokory, eliminacji wszystkiego ponad to, co jest i widać, złudności zdrowia, tajemnicą celu, optymizmem biorącym się z miłości do braku sensu i bezwarunkową zgodą na nieistnienie.

   Wybór należy do odbiorcy.

   Wtedy będziemy żyć długo i na swój sposób szczęśliwie tak, jak stare małżeństwo w słuchowisku radiowym autora Długie życie albo będziemy uchodzili za wariatów tak, jak bohater w kolejnym słuchowisku autora Wariat, albo w ułudnym świecie człowieczeństwa stawiającego się wyżej zwierząt i innych ludzi. Człowieczego szaleństwa, które myli dobro ze złem, prawdę z kłamstwem, głupotę z mądrością, sens z bezsensem, przemijanie ze stałością, chorobę ze zdrowiem, a życie ze śmiercią.

   Całe bogactwo przesłania idealnie ujmuje myśl autora umieszczona niczym motto na początku książki.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść filozoficzna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *