Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Nieświęci święci i inne opowiadania – archimandryta Tichon

21 marca 2019

Nieświęci święci i inne opowiadania – archimandryta Tichon (Szewkunow)
Przełożył Krzysztof Tur
Wydawnictwo Bratyczyk , 2013 , 480 stron
Literatura rosyjska

   Mają państwo przed sobą książkę niezwykłą.

   To pierwsze zdanie dr Magdaleny Sławińskiej rozpoczynające wstęp do wydania polskiego sprawiło, że spośród bogactwa literatury prawosławnej, wybrałam właśnie tę. Sezam z takimi pozycjami odkryłam u znajomego, który, jak się okazało, zaczytuje się w tego rodzaju tematyce. Tytuł też mnie skusił niezobowiązującym akcentem lekkości tematów trudnych. I jeszcze te uchylone drzwi…

   Chciałam otworzyć je szerzej!

   Zajrzeć do świata niedostępnego przeciętnym ludziom. To co przeżyłam, bo innego słowa nie mogę użyć, wzbudziło we mnie tęsknotę za prostotą postępowania, myślenia i odczuwania, których nijak nie można wprowadzić, żyjąc w społeczeństwie. Może ich namiastki, ale żyć tak, jak mnich, nie da się. Potwierdzają to sami mnisi opisywani przez ojca Tichona, mówiący, że po kilku próbnych tygodniach przebywania w monasterze, świat poza nim odbierali zupełnie inaczej. Ich sposób postrzegania zmieniał się radykalnie i stawiał przed wyborem – zostać mnichem czy męczyć się w społeczeństwie. Kiedyś przeczytałam, nie wiem gdzie i u kogo, że aby żyć w całkowitej zgodzie z przykazaniami bożymi trzeba być albo świętym, albo dziwakiem, jeśli nie wariatem.

   I coś w tym jest!

   Ojciec Tichon opowiadał właśnie o takich nieświętych świętych. Zwykłych ludziach, którym daleko do kanonizacji, mimo że całe życie poświęcili na walkę o postępowanie według woli bożej w swojej ułomności człowieczej. Mających swoje zalety, ale i wady tak, jak ojciec Nataniel, którego polubiłam właśnie za to widoczne człowieczeństwo i starannie ukrywaną przez niego „świętość”.

Historie o tych wyjątkowych mnichach żyjących w pięknych monasterach,

odosobnionych skitach ukrytych wśród bagien i ubogich pustelniach,

były pełne ciepła, wyrozumiałości dla ułomności człowieka, zdarzeń niewytłumaczalnych, przejawów niezwykłych darów duchowych i szacunku dla przeszłości mnichów, o której rzadko lub w ogóle nie mówili. W czasach ZSRR ponad połowa mnichów była kawalerami orderów i weteranami Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Druga część – i też nie mała – przeszła stalinowskie łagry. Trzecia część doświadczyła jednego i drugiego. Były też pełne Boga, wiary, nakazów i zasad, których nie odbierałam z poczuciem przesytu. Ojciec Tichon opowiadał o nich pośrednio poprzez codzienne życie mnichów, ich monotonny tryb dnia, pełnione funkcje w monastycznej hierarchii i wypełniane role w chramie, realizację obowiązków, postawę wobec zdarzeń, rozwiązywanie trudnych problemów, postępowanie wobec przełożonych, współbraci i innych ludzi, w których wszędzie dominowała pokora.

   Czysta praktyka nauki bożej!

   Wręcz proza życia, która wynikała z podejścia do pojmowania świętości. Jak pisze dr M. Sławińska – Prawosławna tradycja mocno podkreśla, że świętość to nie kategoria moralna, lecz odniesienie do prawdziwej natury człowieka i odnowienie jego jedności z Bogiem. Człowiek jest w tym procesie tylko narzędziem Jego działania.

Stąd sprzątanie w oborze może okazać się lekcją pokory, a odśnieżanie ogromnego terenu monasteru odkryje nowicjuszowi prawdę o nim samym i o zatwardziałości jego serca. Dlatego opowieści te były jednocześnie swoistymi przypowieściami z morałem na końcu do przemyślenia, do zastanowienia się, rozważenia. Strawą duchową dla każdego, bez względu na wyznawaną wiarę. Może dlatego książka ta stała się w Rosji bestsellerem. Ojciec Tichon umieścił w niej również historie o świętych, o mniszkach w okresie tajnego monastycyzmu w czasie prześladowań Cerkwi w XX wieku,

o konsekwencjach popełnienia grzechu nieczystości, złamania reguły zakonu lub porzucenia stanu zakonnego, o trudach, ale i upojeniach nowicjatu, odchodzeniu, egzorcyzmach i niezliczonych wiernych korzystających z darów bożych posiadanych przez mnichów. Umieścił również homilie i fragmenty Prologu, księgi zawierającej zbiór pouczeń i historii z życia chrześcijan, a także historii współczesnych, które do tego Prologu być może kiedyś trafią. Opowieści przekazywane językiem pełnym pojęć przynależnych liturgii cerkiewnej i życiu monastycznemu, tworzyły odrębną rzeczywistość, ale jednocześnie bardzo bliską duchowo. Świat, który przyciągał dobrem, miłością, prostotą i zrozumieniem konieczności ponoszonych trudów i wyrzeczeń w wykuwaniu piękna duszy i w dążeniu do czystości serca.

   Niezwykły w swej zwykłości!

   To także tragiczna historia prawosławia w czasach ZSRR, kiedy monastery zamykano, wyburzano, zamieniano na magazyny albo miejskie ośrodki maszynowe lub tworzono w nich łagry, o czym mistrzowsko pisał Zachar Prilepin w Klasztorze. Jej trwanie w utajeniu i odnowa po upadku ZSRR to dowód siły wiary i wewnętrznej wolności we wrogim religii systemie politycznym. Stąd mnóstwo przytaczanych historii przełożonych monasterów z działaczami partyjnymi. Często groteskowych i absurdalnych w swoim przesłaniu, ale też i niebezpiecznych dla mnichów. Ilustrowane licznymi fotografiami z przeszłości i współczesnymi.

   To również opowieści o świecie duchowym.

   Ludziach wiary pełnych światła bożego, radości, miłości, odkryć, szczęścia, walki wewnętrznej, porażek, upadków, podniesień, nadziei oraz przekonania o przejawach mocy i opieki bożej, obdarzanych chcącym to wszystko dostrzegać i praktykować. Pięknie ujął to Blaise Pascal, którego słowa  – Tym, którzy chcą widzieć, daje On pod dostatkiem światła. Tym, którzy widzieć nie chcą, daje pod dostatkiem ciemności. – umieszczono w książce jako motto. Najpiękniej jej niezwykłą treść ujął w słowa sam ojciec Tichon – Tutaj pomoc boża objawiała się właśnie wtedy, kiedy było to rzeczywiście konieczne. Bogactwo było śmieszne, a pokora – piękna. Tu wielcy sprawiedliwi szczerze uważali się za niższych i gorszych od każdego człowieka. Tu najbardziej szanowani byli ci, którzy unikali ludzkiej sławy. A najpotężniejszymi ci, którzy całym sercem uzmysłowiali sobie swoją ludzką bezsilność. Tutaj siła kryła się w słabych starcach, a czasami lepiej było być starym i chorym niż młodym i zdrowym. Tutaj młodzi bez żalu porzucali zwykłe dla ich rówieśników przyjemności, aby tylko nie porzucać tego świata, bez którego już nie mogli żyć. Tutaj śmierć każdego stawała się lekcją dla wszystkich, a koniec życia ziemskiego – tylko początkiem. Jakiego ogromu pracy nad sobą trzeba wykonać, by tak żyć! Nierealne, niemożliwe – często to słyszę. A przecież ojciec Tichon napisał na początku – Nie musiałem niczego wymyślać – wszystko, o czym tu przeczytacie, działo się w życiu.

   Nadal się dzieje!

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

W tym filmie dokumentalnym spotkałam autora i bohaterów jego opowieści, a szczególnie jednego – ojca Romana, pieśniarza i poetę.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fakty reportaż wywiad

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *