Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Małe ogniska – Celeste Ng

21 marca 2019

Małe ogniska – Celeste Ng
Przełożyła Anna Standowicz-Chojnacka
Wydawnictwo Papierowy Księżyc , 2018 , 422  strony
Literatura  amerykańska

   Większość miast po prostu powstaje, najlepsze są zaprojektowane.

   To motto, hasło albo slogan świetnie pasowało do Shaker Heights w amerykańskim Cleveland. Miasta koncepcyjnego i wyjątkowo postępowego. Wprost wymarzonego dla idealistów. Z ulicami z ciągiem budynków jednorodzinnych bogato wyposażonych i doskonale zorganizowanych, gdzie trawa jest zawsze skoszona, liście zagrabione i gdzie nigdy, przenigdy żadne śmieci nie stoją na widoku; w ich pięknej, doskonale zorganizowanej dzielnicy, gdzie na wszystkich trawnikach rosną drzewa, dość kręte ulice zaprojektowano w ten sposób, by nikt nie jeździł za szybko, a każdy dom harmonizuje z sąsiednim. Z bezwzględnie obowiązującymi zasadami, które ten ład utrzymywały. Planiści doszli do wniosku, że dzięki temu uniknięto wszystkiego co niestosowne, nieprzyjemne i zgubne.

   Dotyczyło to również mieszkańców.

   Od dziecka wpajano im, że prawidłowe funkcjonowanie świata zależy od tego, czy im się podporządkują czy nie. Dlatego ich życie było zorganizowane, zaplanowane i pełne norm ten stan podtrzymujących. Ich idealnym przedstawicielem była rodzina Richardsonów z czworgiem nastolatków. To w ich poukładane życie weszła Mia z piętnastoletnią córką.

   Artystka!

   Fotografka wędrująca po Ameryce niczym wagabunda, która otworzyła drzwi do ich świata, zostawiając niebezpieczną szczelinę, której nie dało się już przymknąć. Daleka w swoim stylu życia od powszechnie przyjętych schematów postępowania, utartych szlaków myślenia i sztywnych reguł, które ustalała i wprowadzała, nie licząc się z obowiązującą moralnością mieszkańców Shaker Heights. Wniosła w życie Richardsonów zmiany, które wbrew założeniom miejscowych, nie były zaplanowane.

   Okazała się iskrą, która wywołała ogień!

   Dosłownie, bo powieść rozpoczyna się zaskakującym, dramatycznym zdaniem – Tamtego lata wszyscy w Shaker Heights mówili o tym, jak Isabelle, najmłodsza córka Richardsonów, w końcu zbzikowała i spaliła dom. To wystarczyło, by wzbudzić we mnie ciekawość i lawinę pytań – dlaczego, w jaki sposób, sama? Co takiego wydarzyło się w jej nastoletnim życiu, że postanowiła podpalić rodzinny dom? Odpowiedzi pojawiały się stopniowo w miarę rozwoju fabuły, przypominającej układankę opartą na wiedzy z przeszłości bohaterów, by tu i teraz złożyć ją w pełen obraz finałowej tragedii, będącej jednocześnie prologiem. Jednak nie historia znajomości rodziny Richardsonów z Mią i jej córką, misternie utkana z wielu zaskakujących wątków i pełnych sekretów życiorysów bohaterów, była w niej najważniejsza. Najistotniejsze były odpowiedzi na pytania pulsujące we wnętrzu każdej drobiazgowo opisanej postaci, które zmuszały mnie do trudnych wyborów, ocen i opowiadania się za jedną ze stron wielu konfliktów, problemów moralnych i sprzecznych interesów.

   Byłam frustrująco niezdecydowana przez większość powieści.

   Autorka, łącząc ze sobą świat ludzi poukładanych i świat duszy artystycznej, wplątała w walkę między dorosłymi, młodzież. Najbardziej podatny i plastyczny materiał psychologiczny, którym można manipulować, zniewalając go w złotej klatce, ale można również wychowywać w poczuciu wolności wyboru i ponoszenia tego konsekwencji. Tłumić i kontrolować ich wewnętrzne iskry lub pozwolić im płonąć. Paradoksalnie autorka ukazała na przykładzie swoich bohaterów, że to, co tłamszone i trzymane w ryzach, może wywołać dużo większe zniszczenia, niż iskry, którym pozwala się skrzyć. Nie podsuwa przy tym prostych i jedynie słusznych wniosków, by odpowiedzieć na zdawałoby się proste pytania – jak postępować w życiu? Jakimi zasadami się kierować? Jak kontrolować w sobie to, co może doprowadzić do pożogi świata? Czy powszechnie akceptowane zasady mają charakter uniwersalny? Czy idealizm próbujący uczynić świat prostszym i bezpieczniejszym, jak i anarchizm temu się przeciwstawiający, są jedynie dobre lub złe? Tu nie ma prostych odpowiedzi.

  I o to autorce chodziło!

  Podpaliła powieścią mój wewnętrzny, poukładany świat, bym zbudowała sobie na jego zgliszczach nowy, zaczynając budowę od jednej, najważniejszej myśli – nie ma właściwego i niewłaściwego sposobu postępowania, podczas gdy w rzeczywistości w większości sytuacji istnieją tylko różne sposoby, spośród których żaden nie jest ani całkowicie zły, ani całkowicie dobry. Umiejętność rozróżniania dobra od zła jest kluczem do postępowania, które stawia nas za każdym razem po innej stronie barykady. Najważniejsze, żeby stać zawsze po stronie dobra.

   Bez względu na to, po której jest stronie.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *