Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Klub tajemnic – Meg Gardiner

21 marca 2019

Klub tajemnic – Meg Gardiner
Przełożyła Hanna Szajowska
Wydawnictwo Albatros , 2010 , 416 stron
Seria Bestsellery Literatury Sensacyjnej
Literatura amerykańska

Autorka uczy się od najlepszych i jest polecana przez najlepszych. Słynne powiedzenie Alfreda Hitchcocka wzięła sobie głęboko do serca. Dosłownie. Zaczęła akcję (wpadłam w sam jej środek) od trzęsienia ziemi w San Francisco. Potem tych trzęsień było jeszcze kilka, a po każdym napięcie rosło. Chociażby dlatego nie dziwię się, że rekomendacji na okładce udzielił jej sam Stephen King.

 

 

 

W mroku, w hałasie wyjących syren, alarmów przeciwpożarowych i samochodowych, w migocie niebieskich i czerwonych świateł policyjnych kogutów i straży pożarnej, w oparach wody, w gruzie szkła i sypiącego się tynku, w poczuciu zagrożenia wybuchem gazu, pod prąd uciekających ludzi, pną się na szczyt biurowca kobieta z mężczyzną, by balansując na murku tarasu 60 metrów nad ziemią, sfotografować własny, perwersyjny akt chłosty. Na czas. Mieli na to kilka minut, by móc wrócić. Kilka chwil do momentu odcięcia drogi powrotnej, do zablokowania wind i dróg przeciwpożarowych – jedynego wyjścia ewakuacyjnego. Wyścig z czasem, z zagrożeniem, niepewność powodzenia, niecodzienność zachowania, nieobliczalność postaci, ekstremalność sytuacji – czyste szaleństwo! I pytanie – po co to?
Zrozumiałam jedno – to gra! Nie byle jaka, nietuzinkowa, ekskluzywna, dla wybranych. Stawką mogło być nawet życie.
Nie pomyliłam się!
Kilka kartek dalej ta sama kobieta zginęła w wypadku samochodowym. I znowu: niejednoznacznym, zagadkowym, szaleńczym i desperackim z podejrzeniem samobójstwa rozszerzonego.
Tak określiła to Jo Beckett.
I tu dla mnie nowość, przyjemna odmiana, odskocznia od twardych detektywów i policjantów z problemem alkoholowym. Kobieta, na dodatek biegły sądowy, psychiatra… nieboszczyków!
Fascynujące zajęcie!
Dla Jo szperanie w przeszłości ludzi zmarłych było dużo trudniejszym wyzwaniem, a przez to bardziej satysfakcjonującym niż grzebanie w psychice żywych. Jej psychologiczna autopsja polegała na wyjaśnianiu zgonów dwuznacznych, niesprecyzowanych i bezsensownych. Według złośliwych była specjalistką od autoerotycznego umierania. A sam wypadek samochodowy i ślady znalezione w aucie na ciele pasażerek miały takie znamiona. Jo była wręcz niezbędna. Od policjantki Tang prowadzącej sprawę, dostała zielone światło na drodze dotarcia do sedna, do prawdy, do odkrycia tajemnicy Klubu Brudnych Sekretów. To on łączył wszystkich bohaterów: tych ginących w zagadkowych samobójstwach w nietypowych okolicznościach i tych żywych próbujących wyeliminować metodycznie członków klubu oraz tropiącą ich Jo. Coraz bardziej osaczaną, powoli z myśliwego stającą się zwierzyną. Bo Jo też miała brudny sekret obciążający jej sumienie odpowiedzialnością za śmierć męża. Utratą ukochanego mężczyzny w wypadku opowiedzianym w kilku retrospektywnych odsłonach. Historii w historii równie emocjonującej jak tej dziejącej się tu i teraz w San Francisco. Skrajnych wydarzeń, które doprowadziły mnie do łez.
Wysokie napięcie, ambiwalentne odczucia, ryzykowna pogoń, paniczna ucieczka, bliskość śmierci, która nie kończyła akcji, lecz ujawniała nowe sekrety, nawet na ostatniej stronie. Rozwiązane wątki mnożyły następne. Odpowiedź na jedno pytanie rodziło kilka innych. Bohater niepozorny stawał się kluczowym. Ofiara katem, a kat ofiarą. Mało znaczące przedmioty, ważnymi dowodami, a spostrzegawczość i szybkość kojarzenia faktów przepustką do życia. Brak tchu, brak czasu na zastanowienie się. Nie nadążałam za Jo. Zawsze o sekundę szybsza, o krok bliższa, o jedną myśl do przodu. Była ode mnie lepsza. Nie miałam szans przewidzieć czegokolwiek. Wyprzedzić ją.
Za to w kontaktach z mężczyznami była beznadziejna. Walcząca z demonami z przeszłości, klaustrofobią nabytą w dzieciństwie, narastającym koszmarem w pracy, nie zauważała tego za czym tęskniła. Obecnością mężczyzny w jej życiu, Gabe’a wokół którego krążyła do końca tej historii. Autorka wplatając ten wątek w powieść, nie tylko podniosła mi adrenalinę samą akcją, ale doprowadziła mnie do wściekłości niezdecydowaniem bohaterki, niemalże krzyku: dziewczyno i ty się uważasz za specjalistkę od psychiki ludzkiej?!
A wszystkie te emocje spotęgowane atmosferą miasta wstrząsanego powtarzającymi się trzęsieniami ziemi, mrocznego, zniszczonego, którego chłód przełomu października i listopada czułam nieomal namacalnie. Ze wznoszącymi się i opadającymi ulicami, przecznicami okolonymi wysokimi ścianami budynków, żebrakiem z prośbą napisaną na tekturze wysłucham zniewag w zamian za drobne i sugestywnymi opisami takimi jak ten: Niebieska cienistość uwydatnia miliony świateł, sprawia, że powietrze staje się chłodne, zmiękcza nieprzystępność tego miasta. Ulice migocą. Centrum połyskuje. Zatoka wygląda jak misa światła z aksamitna wodą obramowana złotem. Zachód słońca tworzy smugi na horyzoncie, błękit przechodzi w czerwień, połyskliwie i nasycone światłem barwy przyciągają uwagę, pokazując ludziom, czym jest piękno.
By zaraz potem nastąpiło trzęsienie ziemi zalewające miasto nieprzeniknioną czernią, a cała dzielnica wibrowała dźwiękiem, panicznym dysonansem.
Miasto kontrastów, po którym szaleńcza jazda ulicami była wyścigiem po życie lub śmierć, bo nikt nie jest czysty. KAŻDY ma jakiś brudny sekret.
Ja też…

 

 

 

W profilu pisarki strony Fantastic fiction przeczytałam, że Jo Beckett jest również bohaterką kolejnych tomów.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Kryminał sensacja thriller

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *