Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

dzięki bogu – Anna Augustyniak

21 marca 2019

dzięki bogu – Anna Augustyniak
Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu , 2017 , 76 stron
Seria Biblioteka Poezji Współczesnej ; Tom 151
Literatura polska

   61 wierszy!

   Każdy inny. A wszystkie niczym wysublimowane krople myśli, w których krył się wzburzony ocean emocji, przeżyć, konotacji, skojarzeń, metafor, historii i światów równoległych. Trudno było mi ogarnąć ogrom zawartej w nich tematyki. Jeszcze trudniej odkodować ich język. Zarówno ten emocjonalny, w którym kobieta zmagała się z bólem nowotworu zabierającym jej kobiecość, bo nigdy nie przeżyłam tego doświadczenia, jak i ten logiczny oparty na wiedzy, której brakowało mi do pełnego odbioru. Bo cóż ja mogę wiedzieć o wojnie na Ukrainie (i takie zagadnienia się tutaj znalazły!) poza tym, że toczy się. Nie ułatwiał mi odbioru również brak interpunkcji, bez której mogłam subiektywnie ustalać swój akcent ważności słowa, frazy czy pojęcia wyznaczającego ciężar wiersza. Nie stosowano też w wierszach dużych liter, co widać nawet w tytule. Wyjątkiem były pojęcia i postacie biblijne. Pomyślałam, że skoro te byty są ważne, by złamać przyjętą regułę ignorancji zasad pisowni, to znaczy, że pełnią w nich istotną rolę. Rolę łączącą wszystkie myśli. Najpierw był Bóg, a potem słowo. To on stworzył duszę i dał jej ciało.

   O ciele i jego żywocie doczesnym było myśli najwięcej.

   Skupionych na jednostce i analizujących ciągłość jej istnienia dzięki macierzyństwu opowiadały o strachu przed nim i niechęci do niego, dziedzictwie kobiecej płci, relacjach córki z matką, naprzemienności narodzin i śmierci, sztafecie genów, o pramatce i tej, która była wzorem do naśladowania – Bogurodzicy. Bez apoteozy, za to z ogromną dawką realizmu. Wręcz naturalizmu eksponującego najintymniejsze części kobiecego ciała. Najpełniej oddaje to wiersz „linia kobiet”.

 

oddychają we mnie wszystkie

jestem pogaduszką posklejaną z losów

starszych od ludzkości

nic trudnego

rozumieć je w cielesnym udziale

wystarczy nosić latarnie

i świecić

ciągle świecić

w naturalne zagłębienia

oraz inne wilgotne otwory

 

Oto czym jest kobiecość, a w konsekwencji macierzyństwo!

   A sprawcą tej trudnej roli do odegrania jest Bóg, do którego, o jakość życia w ogóle, człowiek ma wiele pytań. Czasami bardzo akademickich, jak to o istotę miłości Boga do swojego syna – to dlaczego zabił z miłości? Nie o odpowiedzi jednak w nich chodziło. Ich retoryczny charakter miał przede wszystkim zmienić człowiecze spojrzenie na zagadnienia, które przytaczane wielokrotnie spowszedniały, zatracając swoje pierwotne brzmienie i przekaz. Również samego Boga.

 

…Panie co nam przywracasz życie

o wszechmogący nasz królu w niebie

spójrz na świat z innej perspektywy

 

To dlatego autorka w kontekście spraw bolesnych, obciążonych emocjonalnie nie bała się użyć wulgaryzmu, który niczym ciężarek wyznaczał punkt ciężkości wiersza. Stanowczą kropkę nad „i”, która ucinała jakiekolwiek argumenty do dalszej polemiki. Istota cierpiąca to cielesny człowiek, który mówi:

 

…z bólu w ból ze snu w sen kurwo dawaj zastrzyk

szybciej z bólu w ból z bólu w ból w wieczny sen

 

Kluczami do zrozumienia przesłania były również pojęcia ze sfery tabu, które w tej poezji, wychodząc z cienia niedomówień i taktownych przemilczeń, tutaj odzyskiwały swoją równoważność z innymi. Może nawet jedyność i niezastępowalność, jak w wierszu „dom w chwastach”.

 

między ścianami ciała

szczury hulają i oskoma

za przyjmowaniem penisa

 

Uwielbiałam te skondensowane miniaturki, nad którymi mogłam zastanawiać się w nieskończoność. Czasami rolę przekazu przejmowały emocje w swojej skrajnej postaci cierpienia, bólu i strachu. Każde w innym ujęciu, wymiarze czy kontekście wydarzeń, jak strach przed byciem żoną, strach przed macierzyństwem i strach eksterminowanych Żydów, tworząc galerie tryptyków.

   To nie są radosne wiersze o miłości, które tak, jak w wierszu „do poetki” otwierającym zbiorek, dodają sił, by wstać z łóżka i żyć kolejny dzień w świecie przesiąkniętym złem. To wiersze o trudnym, bolesnym, brutalnym i śmiertelnym życiu w kilkudziesięciu odsłonach, które pomagają go zrozumieć i oswoić, a Bóg jest tym, dzięki któremu to możliwe, bo wszczepił nam kochanie się i z którym człowiek nie potrafi i nie chce przestać dyskutować o cierpieniu bez granic i Bogu, który jest w niebie bez granic.

   To bardzo, bardzo ogólny wniosek i niewyczerpujący potencjału wierszy, które każde z osobna można analizować i odkodowywać w zależności od odbiorcy. I na koniec kropla myśli, z której można rozwinąć wątek/wątki  w różnych kierunkach.

 

ty i ja

zaniosłam suknię ślubną na strych

powiesiłam na drewnianej belce

dynda jak wisielec

małżeństwo na włosku

 

Jakaż piękna nadzieja w beznadziei!

Albo odwrotnie.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Poezja

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *