Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Dobry anioł śmierci – Andriej Kurkow

21 marca 2019

Dobry anioł śmierci – Andriej Kurkow
Przełożył Henryk Chłystowski
Oficyna Literacka Noir sur Blanc , 2010 , 286 stron
Literatura ukraińska

    Zaspokojona ciekawość czyni człowieka dłużnikiem nie tylko tego, który ją zaspokoił, ale także uzależnia od zdobytej wiedzy i informacji.
    Kola, główny bohater i sprawca wszystkich wydarzeń w tej powieści, Rosjanin, idealista, romantyk nie wiedział o tym, gdy w kupionym mieszkaniu w Kijowie w 1997 roku znalazł książkę-matrioszkę z ukrytym w niej tomikiem wierszy jednego z największych poetów ukraińskich Tarasa Szewczenki. Musiał dowiedzieć się kim był człowiek, który na jej marginesach poumieszczał własne komentarze i przemyślenia. Mnie również to zaciekawiło. Nie miałam nic przeciwko temu, żeby w tym celu rozkopał nawet grób na cmentarzu, by wyjąć spod głowy nieboszczyka kolejny element układanki. Bardzo chciałam, żeby zgodnie ze znalezioną wskazówką opuścił Kijów i wyruszył aż za Morze Kaspijskie, na miejsce zesłania wielkiego poety, na półwysep Mangyszłak, w którego nadmorskich piaskach zakopał… Właśnie, co zakopał? Chciałam wiedzieć tak jak Kola, łudząc się, że będzie to coś ważnego dla narodu ukraińskiego. Najlepiej spuścizna wieszcza przepojona duchem narodowym o uzdrawiającej mocy zdegenerowanego, współczesnego, ukraińskiego społeczeństwa. Przesłanie, które Zmienia stosunek człowieka do otoczenia i do siebie samego.(…) pobudzając w nim tylko to, co dobre. (…), uczy kochać przedstawicieli wszystkich narodów, nie tylko własnego. Pomoże zbudować kraj, w którym nie trzeba będzie głosić hasła „Ukraina tylko dla Ukraińców”, ale wszyscy w niej żyjący: Ukraińcy, Żydzi, Rosjanie, Kazachowie, Azerowie zbudują europejskie państwo.
    Skąd ja to znam?
    Takie właśnie szczytne ideały pojawiły się w duszy i umyśle romantycznego Koli pod wpływem starszych ludzi, dla których literatura była jedynym przekaźnikiem bioenergii każdego rodzaju, a nie Kaszpirowski z cudownym panaceum na wszystko i swoim: oдин, двa, три, четыре. Dlatego z całego serca popierałam piękny, wzniosły plan, aby znaleziony na miejscu piasek przesiąknięty duchem narodowym i mający dobroczynny wpływ łagodzenia sporów, wyciszania agresji, obłaskawiania porywczych charakterów, przywracania dobrych obyczajów mających z nim styczność osób, zabrać w kilku tonach do Kijowa i wsypać do każdej przedszkolnej piaskownicy bawiącym się dzieciom – przyszłego, nowego pokolenia lepszego, uczciwszego, porządniejszego, wolnego od nieszczęścia cynizmu współczesnego społeczeństwa.
    Szalony pomysł!
    I kto uwierzy w jego bezinteresowność!?
    Jak się okazało nikt poza Kolą i Piotrem, nacjonalistą ukraińskim, kolejnym idealistą, i mną. Ja również dałam się porwać tym szczytnym celom, tej słusznej sprawie po to tylko, żeby zgrzytająca rzeczywistość ze swoją pragmatyzmem, konsumpcjonizmem, materializmem, snobizmem i egoizmem przypomniała, że jeśli Szuka się duchowości, znajduje się materię. (…) Szuka się materii, znajduje się śmierć albo nie znajduje się niczego.
    Autor wykorzystał znaną mi z innych powieści kanwę – proces poszukiwania ideałów w drodze na pustynię, na której można odnaleźć siebie i odpowiedzi na nurtujące duchowe i egzystencjalne pytania, a w którą wplótł fabułę opisywanych zdarzeń. W przypadku tej historii dotyczy ona narodu, a jej przesłanie nie znajduje spełnienia. Rzeczywistość otaczająca bohatera (przemyt narkotyków i broni, korupcja, morderstwa, walki grup przestępczych, demoralizacja elit społeczno-politycznych) nie pomogła mu w urzeczywistnianiu wizji przyszłej, pięknej, dobrej, szczęśliwej Ukrainy. Wręcz przeciwnie. Pochłonęła go i wciągnęła w swoje wolno obracające się tryby, czyniąc go podobnym do innych, brudząc mu ręce i sumienie, obarczając wiedzą pogrążającą w bagnie realizmu, wyjaławiając wyobraźnię, która przestała karmić się cudami, wyposażając w zamian w cynizm.
    Czy warto być ciekawym, drążyć i poznawać fakty, iść za głosem innych idealistów, naprawiać siebie, innych, swój kraj i świat?
    Warto, jeśli ma się dobrego anioła śmierci. Jeśli się go nie przegapi w drodze dokądkolwiek. Kola takiego zauważył i przyjął i był to jedyny skarb, jaki przywiózł ze swojej podróży i jaki pragnął chronić w przyszłym życiu.
    Bo życie toczy się dalej – jak mawiał pułkownik służb bezpieczeństwa Taranienko – przed nami świetlana przyszłość.

***
   Podoba mi się zwyczaj wydawnictwa Noir sur Blanc umieszczania, oprócz krótkich informacji o treści, również podstawowych danych o autorach z wyczerpującym rysem literackim. W niektórych przypadkach wręcz koniecznych. Tę wiedzę w przypadku tej powieści uzupełniłam czytając czat pisarza z internautami, w którym mówi nie tylko o sobie, ale również o swojej rodzinie, twórczości i oczywiście o Ukrainie.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *