Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Będzie dobrze – Michał Leśniak

21 marca 2019

Będzie dobrze – Michał Leśniak
Wydawca Rozpisani.pl , 2016 , 338 stron
Literatura polska

Najważniejsza w wychowaniu jest rozmowa!
To nie jest cytat z dzieł o sztuce wychowania znanych i poważanych autorytetów z dziedziny pedagogiki czy psychologii. To wypowiedź nastolatki, która podsumowała naszą rozmowę na temat pogubienia się w życiu niektórych jej rówieśników. Nietypowy wniosek jak na tak młody wiek, ale to mądra, poukładana dziewczyna, mająca – uwaga! – świetny kontakt z własną mamą.
A co się dzieje, gdy tej rozmowy, tego kontaktu zabraknie?
Ta konfesyjna opowieść jest odpowiedzią na to pytanie. Jej autor, a zarazem główny bohater i narrator tej opowieści, pokazuje na własnym przykładzie, jak z bardzo dobrego ucznia ze wzorowym zachowaniem i czerwonym paskiem na świadectwie wyrasta przestępca z dwudziestopięcioletnim wyrokiem kary więzienia. Jak sam się przedstawił – Mam czterdzieści lat, ukończone dwie klasy liceum ogólnokształcącego, wyrok za zbrodnię do odsiedzenia i wyrzuty sumienia za zmarnowane życie wielu osobom. To te wyrzuty sumienia, analityczna i do bólu obiektywna ocena swojego dotychczasowego życia, chęć rozliczenia się z przeszłością i publicznego wyznania win, wiara w Boga, której w nim do tej pory nie było (nie epatuje nią!), a przede wszystkim prośba do czytelnika o uczenie się na jego błędach i nadzieja, że może ktoś na podstawie tego, co napisałem, uchroni swoje dziecko przed destrukcją. Można jednak tę przestrogę potraktować nie tylko jako profilaktyczne spotkanie, ale również jako nietuzinkową i barwną biografię więźnia, destrukcyjny proces osobowości i postaw, kryminał ze świata przestępczego, życiorys młodego człowieka szukającego swojej drogi, którego symbolem były – luksus, wędrówka i zbrodnia, paniczny lament rozpaczy lub list do czytelnika.
Dla mnie ta opowieść była wszystkim po trochę.
Przede wszystkim jednak opowieścią o zmarnowanym dzieciństwie i młodości, w których zabrakło najpierw psychicznej, a potem fizycznej obecności rodziców. Może dlatego słuchałam cierpliwie, uważnie i empatycznie, przejmując emocje opowiadającego. A było ich mnóstwo, o różnym natężeniu. Od radości po rozpacz, od nadziei po depresję, od miłości po nienawiść, od wiary w świat i ludzi po czarną dziurę braku poczucia bezpieczeństwa, od chęci życia po próby samobójcze.
I co ciekawe – nie oceniałam go!
Przez całą opowieść nie pojawiła się we mnie żadna myśl krytyczna. Może dlatego, że autor już na początku sam siebie ocenił, pisząc – Nie szukam już winnych moich niepowodzeń i nikogo za nie nie obwiniam. Nikogo, poza samym sobą. Zrozumienie tej na pozór prostej myśli niektórym zajmuje całe życie, inni nigdy do takiego wniosku nie dochodzą, autorowi zajęło to kilkanaście lat. Jego efektem jest ta emocjonalna i emocjonująca książka z brutalnym życiem między okładkami, które autor ufnie złożył w moje ręce. Trzymałam je w dłoniach jak rozżarzony węgielek bez prawa jego odrzucenia, ale ze znieczulającym ból lejtmotywem – będzie dobrze! Ta często powtarzana fraza, podsumowująca opisywane epizody, z czasem stworzyła bogatą paletę różnorodnych znaczeń od powszechnego pocieszenia poprzez cynizm po złowieszczą groźbę. Uniosłam ten ciężar przeszłości i nie odłożyłam tego węgielka-książki, tego parzącego życia dopóki nie przeczytałam ostatnich dwóch wyrazów kończących tę historię i ostatni już raz – będzie dobrze!
W jakim tym razem znaczeniu?
To zależy wyłącznie od niego, i ma tego świadomość, jakimi treściami go wypełni i co z nich przejdzie do przeszłości. Nowej, odmienionej przeszłości. A pracuje nad nią intensywnie. Jest bardzo aktywny na miarę swoich więziennych możliwości. Książka to tylko jeden z elementów budowania życia od nowa, już teraz, w więzieniu. Kolejnym jest pisanie opowiadań, wierszy, bajek dla dzieci i scenariuszy teatralnych – z sukcesami! Publikacje artykułów i felietonów do ogólnopolskich Znaków czasu i „Głosu adwentu” oraz do ejoba.pl i zaufanie.pl. Działa również charytatywnie we współzałożonej przez siebie fundacji Serce w kratkę i prowadzi własny blog Życie w kratę – Blog więźnia. Jest jeszcze jeden charakter tej książki.
Opowieść brzmi jak zeznania skazanego.
Z przewidzianą dla mnie rolą sędziny i pytaniem – czy, znając przeszłość bohatera, jego obecną samoświadomość i krytyczną ocenę własnej przeszłości, aktywną pracę nad sobą i dla innych, podpisałabym petycję o zmniejszenie wyroku bohaterowi, który kończy się dopiero w 2030 roku? Autor o to nie prosi. Nawet o tym nie wspomina. Przeczytałam o tym w biogramie autora umieszczonym na tylnej okładce z linkiem do strony, na której można wyrazić swoje poparcie, a założona jest przez osoby, które znając Michała Leśniaka postanowiły zwrócić się z prośbą o dokonywanie wpisów pod petycją o akt łaski – jak przeczytałam na stronie Daj mi jeszcze jedna szansę!. To niespodziewany test zdolności obiektywnego osądzania, gdy ma się w rękach życie drugiego człowieka ze świadomością ciężaru przyszłych konsekwencji. Nie zdradzę, jaką decyzję podjęłam. Nie chcę nikomu niczego sugerować. Każdy czytelnik musi podjąć decyzję sam, gdzie niepodjęcie jej to też decyzja.
A wybór jest piekielnie trudny!
Książkę pochłonęłam na raz. Decyzję podejmowałam tydzień. Zaczęłam czytać w południe, a skończyłam wieczorem. Nie tylko z powodu prośby autora o wysłuchanie, ile z jego niezwykłego daru opowieści. Płynnej, dynamicznej, nieprzewidywalnej, inteligentnej, szczerej i przede wszystkim prawdziwej. Siedziałam koło niego nocną porą, w więziennej toalecie, przy świetle żarówki i widziałam jak pisze, jak przeżywa na nowo zdarzenia, jak odkrywa niektóre prawdy w momencie przelania myśli na papier, jak uśmiecha się, ale i jak płacze.
Widziałam zagubione dziecko w ciele dorosłego mężczyzny.
Nie chciałam, nie mogłam i nie potrafiłam po prostu odejść z tego miejsca, zostawić go tam samego, odłożyć książkę i znaleźć się w moim bezpiecznym, poukładanym realu, bo wiedziałam, że myślami nadal byłabym przy nim. Musiałam dotrwać do końca, a potem to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Zostać sędziną. To ciekawe doświadczenie, ale uczące odpowiedzialności w ocenianiu innych. Zmierzyć się z realnym życiem, konkretnego człowieka i je ocenić, podpisując się pod petycją lub nie o akt łaski.
Uprzedzam – ta książka to wyzwanie!

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

 A tutaj posłuchałam autora opowiadającego o swojej książce.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *